Wiadomości

Jeden z fiatów 500, oklejonych logo ŚDM będzie jeździł do drogach diecezji bielsko-żywieckiej! Dzisiaj w Bielsku-Białej bp Roman Pindel odebrał kluczyki do samochodu z rąk Czesława Świstaka, prezesa Fiata, i przekazał je wolontariuszom ŚDM. Młodzi od razu ruszyli w miasto!

- Wśród młodzieży to auto cieszy się dużą estymą. To dobrze, że nasza firma kojarzy się z jedną z największych imprez, jaka organizowana jest w Polsce w ostatnich latach. Nie ukrywam, że to też reklama dla nas - mówił Czesław Świstak prezes Grupy Fiat Chrysler Automobile Poland (FCA) przed budynkiem kurii diecezjalnej.
 
 - Mogę od siebie dodać, że to samochód dla młodych ludzi. Też "zdarłem" dwa maluchy kiedyś w młodości - mówił biskup Roman Pindel, odbierając od prezesa Świstaka kluczyki do "pięćsetki", która będzie służyła Diecezjalnemu Centrum Światowych Dni Młodzieży w Bielsku-Białej. - Tak więc młodość rzeczywiście ma wspólne drogi z niedużym, ale i pewnie niezawodnym samochodem.
 
Biskup Pindel bez wahania usiadł za kierownicą, poprawił fotel, sprawdził stacyjkę - i zaprosił na swoje miejsce młodych wolontariuszy! Kluczyki od księdza biskupa odebrała Bożena Hajduk, rzecznik prasowy diecezjalnego centrum. Seria pamiątkowych zdjęć i już młodzi byli gotowi do pierwszej przejażdżki po mieście! Za kierownicą siadła Ania Ficoń, obok niej Krzysztof Micor, z tyłu - Bożena Hajduk i Asia Ryłko. Auto jeszcze pachnie nowością, więc młodzi wsiadali ostrożnie.
 
- Ile osób zmieści się w środku? W maluchu biliśmy rekordy, w tym aucie jeszcze młodzi nie próbowali - śmiał się prezes Świstak.
 
Razem z młodzieżą podczas przekazania samochodu byli jej duszpasterze - ks. Piotr Hoffmann - diecezjalny koordynator ŚDM i ks. Tomasz Gwoździewicz, prezes diecezjalnej Fundacji "Bliżej Młodych".
 
"Pięćsetka", która od dziś będzie jeździć po drogach całej diecezji bielsko-żywieckiej, jest jednym z około stu samochodów użyczonych przez FCA na czas organizacji Światowych Dni Młodzieży w Krakowie.
 
Jak wyjaśnił Bogusław Cieślar, rzecznik firmy, 75 służy przy organizacji ŚDM w Krakowie, trzy w Katowicach i jeden w Bielsku-Białej. Dodatkowo kilkanaście samochodów od Fiata na czas ŚDM otrzymały agencje prasowe: KAI i PAP.
 
- Ksiądz kardynał Dziwisz dziękował państwu za cały pakiet, samochodów, ja dziękuję za ten jeden, który bardzo się nam przyda - mówił bp Pindel. - Poza przyjęciem określonej grupy pielgrzymów, nasza diecezja podjęła się dość ważnego zadania: rejestracji wszystkich młodych ludzi, którzy przyjadą do byłego niemieckiego obozu Auschwitz-Birkenau. Ten samochód będzie na pewno dobrze służył także w wypełnianiu tego zdania i przemieszczania się między Bielskiem, a Oświęcimiem.
 
- Samochody FCA Poland służyły podczas organizacji pielgrzymek papieskich Jana Pawła II, później papieża Benedykta XVI, jest to więc naturalna kontynuacja naszej współpracy z polskim Kościołem - dodaje B. Cieślar. - Bardzo się cieszymy, że możemy nasze samochody użyczyć do dobrej organizacji tego ważnego wydarzenia.
 
Na razie samochód został wypożyczony młodym diecezji bielsko-żywieckiej na czas ŚDM, ale nie tracą oni nadziei, że samochód już z nimi zostanie, także po krakowskim spotkaniu! Prezes nie wypowiedział zdecydowanego "tak", ale i nie zaprzeczył!
 
Od dziś autko będzie można zobaczyć na drogach całej diecezji bielsko-żywieckiej.
 
- Chcemy, by od dziś auto odwiedziło jak najwięcej parafii diecezji. Pewnie niejeden młody człowiek będzie chciał sobie pamiątkowe zdjęcie z tym wyjątkowym samochodem, więc na pewno będzie ku temu okazja - dodaje ks. Tomasz Gwoździewicz.
 
bielsko.gosc.pl

W gimnazjum w Twardorzeczce ks. Piotr Sadkiewicz odebrał odznaczenie "Obrońcy godności dzieci" z rąk Marka Michalaka, rzecznika praw dziecka. Otrzymany medal leśniański proboszcz dedykował Annie Zoń, dyrektor SP w Siennej.

W Gimnazjum im. św. Jana Pawła II w Twardorzeczce podsumowano gminną kampanię społeczną "Nie jestem niewidzialny", która miała zwrócić szczególną uwagę rodziców na różnorakie potrzeby dzieci i młodzieży. Program realizowali szkolni pedagodzy we współpracy z rodzicami, dyrektorami i nauczycielami 6 szkół w gminie Lipowa: gimnazjum w Twardorzeczce i podstawówek w Lipowej, Słotwinie, Leśnej, Siennej i Twardorzeczce.
 
Gośćmi finału kampanii byli m.in. Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, który patronował gminnemu przedsięwzięciu, Jan Chrząszcz, pierwszy wicewojewoda śląski, Jacek Szczotka, wicekurator Śląskiego Kuratorium Oświaty, a także samorządowcy regionu z wójtem Lipowej Janem Górą.
 
Zaproszono także kawalerów Orderu Uśmiechu - obok Marka Michalaka, w tym gronie znalazły się panie Władysława Klinowska i Władysława Deka, a także ks. Sadkiewicz, proboszcz parafii św. Michała Archanioła, na terenie której znajduje się gminne gimnazjum. W czasie uroczystości rzecznik praw dziecka uhonorował ks. Sadkiewicza odznaką honorową za zasługi dla ochrony praw dziecka "Infantis Dignitatis Defensori" (Obrońcy godności dzieci).
 
Nie telewizor, nie komputer
 
- W czasie jednego z naszych wspólnych spotkań z pedagogami szkolnymi zrodził się pomysł, by pod jednym hasłem zebrać wszystkie działania podejmowane dotychczas dla dzieci we wszystkich szkołach gminy - mówi Teresa Handzlik, koordynator programu z ramienia gminy. - O patronat nad projektem poprosiliśmy rzecznika praw dziecka. Czasem w rutynie codzienności nie zauważamy, że dzieci mają pewne problemy, mają uczucia. Czasami spędzamy z nimi za mało czasu. A my chcieliśmy przypomnieć to, co dawniej było oczywiste: nie telewizor, nie komputer, ale wspólne spędzanie czasu.
 
Mottem kampanii stały się słowa św. Jana Pawła II: "W codziennym trudzie, w wysiłku serca obraz dziecka pozostaje dla człowieka natchnieniem i źródłem nadziei".
 
- Pedagodzy i nauczyciele prowadzili bardzo zróżnicowane działania dla uczniów i rodziców: lekcje wychowawcze, prelekcje, pogadanki o zagrożeniach w sieci, zagrożeniach uzależnieniami, o właściwym żywieniu, uczyliśmy dzieci ich praw, ale i obowiązków, wyrażania swoich uczuć, myśli, kreatywnego myślenia. Zapraszaliśmy rodziców na twórcze warsztaty; uczyliśmy się powrotu do tradycji, wspólnego spędzania czasu - mówi T. Handzlik. - Dzieci spotykały się także m.in. z kawalerami Orderu Uśmiechu, poznając autorytety w życiu społecznym.
 
Podczas gali pedagodzy szkolni ze wszystkich placówek relacjonowali wszystkie swoje działania w czasie kampanii od grudnia ub. r.
 
Witamina M
 
- Wykonaliście kawał dobrej roboty. Pokazaliście, jak wiele dla dzieci można zrobić, kiedy ma się plan i działa się wspólnie - mówił pedagogom M. Michalak. - Cieszę się, że bardzo wyraźnie zwróciliście uwagę na prawa dziecka. Prawa człowieka, prawa dziecka są głęboko osadzone na godności ludzkiej. Św. Jan Paweł II, patron tej szkoły - zresztą także kawaler Orderu Uśmiechu - bardzo wyraźnie zwracał uwagę na godność ludzką. On potwierdził, że każdy człowiek, każde dziecko ma taką samą godność - nie inną, nie gorszą i nie lepszą. Taką samą.
 
Jak podkreślił rzecznik: - Szereg praw dziecka zostało dziś wymienionych - prawo do edukacji, do życia bez przemocy, bez uzależnień, bez wyzysku, złego traktowania i prawo dziecka do odpowiednich warunków socjalnych. To wszystko razem powoduje, że jesteśmy szczęśliwsi, a świat lepszy. W Dniu Ojca chciałbym podkreślić jeszcze jedno: prawo dziecka do obojga rodziców. Życzę, żebyście w środowisku domowym i pozarodzinnym korzystali z jedynej witaminy, którą można przedawkować i która nie zaszkodzi - witaminy M. Miłość to uczucie, którego bardzo potrzebuje każdy człowiek.
 
Dziecko ma prawo do szacunku, ale też powinno wiedzieć, że to prawo ma każdy dorosły. - Prawa człowieka to nie tylko wasza tarcza, ale także most w relacjach z dorosłymi - mówił dzieciom i młodzieży rzecznik.
 
Trzeba odwagi
 
Wręczając ks. Sadkiewiczowi, jako 64. laureatowi, medal "Obrońcy godności dziecka", przyznawany od 2012 roku, zaznaczył: - Chciałbym podziękować księdzu i przypomnieć o jego bezkompromisowości w walce o prawa dziecka. Bardzo często zarzuca mnie tematami socjalnymi, zdrowotnymi, daje znać: tam przemoc, tam fabryka dopalaczy, tu dzieje się krzywda. Trzeba dzisiaj odwagi do podejmowania takich działań. Cieszę się, że w tej społeczności macie takiego walczącego, współczesnego Korczaka.
 
- Nie dorastam do pięt Korczakowi - stwierdził ks. Sadkiewicz. - To prawda, że ile razy widzę niepokojącą sytuację, łapię za telefon, piszę mejla, daję znać na Facebooku i pan minister reaguje, doprowadza sprawy do szczęśliwego końca. Czuję się zaszczycony, ale ten medal powinienem podzielić na wiele kawałków i wręczyć je nauczycielom, pedagogom, dyrektorom szkół, policjantom, pracownikom Urzędu Gminy. Ale jest jedna osoba, która od 20 lat mnie naprawdę fascynuje, której naprawdę nie dorastam do pięt, jeśli chodzi o sprawy pedagogiczne, i która jest ciągle dla mnie dla mnie niedościgłym wzorem - to pani dyrektor Anna Zoń z mojej szkoły w Siennej...
 
To właśnie Annie Zoń ksiądz zadedykował swój medal. Na zakończenie uroczystości laureaci szkolnych konkursów zorganizowanych w ramach kampanii odebrali z rąk ministra Michalaka nagrody i dyplomy.
 
bielsko,gosc.pl

W centrum miasta rodzinne wypoczywanie też jest możliwe - przekonali po raz kolejny duszpasterze bielskiej parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa. Parafialny piknik wpisał się już na stałe w życie wspólnoty.

Jak przyznaje ks. prał. Krzysztof Ryszka, proboszcz parafii NSPJ, parafialny piknik jest jedną z najmłodszych inicjatyw w tej wspólnocie, za to rozwija się bardzo dynamicznie.
 
- Wierni uczestniczą chętnie, a przez to pomagają zdobyć pieniądze na wakacyjny wypoczynek dla dzieci - mówi ks. Ryszka. Na to bowiem pójdą datki złożone na poszczególnych stoiskach: z domowymi ciastami, kiełbaskami i serami z grilla, napojami czy fantami.
 
Pomagali wszyscy duszpasterze, którzy też razem zagrali w nietypowym meczu piłkarskim z drużyną ojców. Rozegrali go przypięci do specjalnych drążków, które nie pozwalały im swobodnie biegać po boisku.
 
Całą rozgrywkę księża zakończyli dwoma zdobytymi golami, ale ich przeciwnicy zdobyli aż 8 bramek. Na szczęście przegrana odnosiła się tylko do wyniku, bo z poparcia kibiców, którzy dopingowali zawodników, księża mogli być dumni.
 
Sprawnie z rolą zawodnika pogodził swoje liczne obowiązki ks. Sebastian Fajfer, który czuwał nad organizacją festynu.
 
Wspierali go też wolontariusze Fundacji "Luce" z ks. Mateuszem Dudkiewiczem, którzy przygotowali całą serię atrakcji sportowych ze strzelaniem z łuku, grą w badmintona, hokeja. Dla chętnych były też piłkarzyki.
 
Ważnym punktem programu był ewangelizacyjny koncert zespołu 40 i 30 na 70, który parafialnej publiczności bardzo spodobał się już przed rokiem. Słowa ich piosenek skłoniły do refleksji, a dynamiczna muzyka zachęcała, zwłaszcza młodszych słuchaczy, do tańca...
 
Gorąco oklaskiwane były też występy młodych utalentowanych parafian, a wiele emocji wzbudziło losowanie rodzinnych nagród, z wyjazdem na pielgrzymkę do Rzymu na czele.
 
bielsko.gosc.pl

Myśliwi skupieni w Kole Łowieckim "Knieja" pod przewodnictwem bp. Romana Pindla podziękowali w zabrzeskim kościele św. Józefa za 70-lecie swojej organizacji.

Koło Łowieckie "Knieja Zabrzeg" powstało 70 lat temu. Założyli je: Augustyn Kopeć, Ludwik Distel i Mieczysław Halaburda, odwołując się do łowieckich tradycji sięgających w Zabrzegu jeszcze lat 20. Przypomina o tym napis 1929, umieszczony na sztandarze "Kniei".
 
Obecnie "Knieja" skupia 35 członków. Mają pod opieką teren ponad 4 tys. 200 hektarów i szkolą młodych myśliwych. Do sukcesów zaliczają przywrócenie dawniej występujących na tym terenie gatunków, m.in. daniela.
 
Po powodzi 2010 r., odtworzyli populację zwierząt, wypuszczając na swoim terenie 140 zajęcy i ponad 600 bażantów. Zimą je dokarmiają. - Troska o zwierzęta to jedno z podstawowych zadań, które wykonujemy w kole łowieckim - tłumaczą myśliwi.
 
- "Czyńcie sobie ziemie poddaną" - takie jest słowo Boga do pierwszego człowieka i do wszystkich ludzi. To wszystko, co daje nam Pan Bóg: lasy, pola, zwierzyna i ptactwo jest dla nas, a dzięki waszej trosce zachowuje się rozsądna równowaga w stanie zwierząt. Życzę, by to, co robicie, służyło także odkrywaniu, że w tym wszystkim jest Bóg - mówił bp Pindel, zachęcając łowczych, by kontakt z dziełami Stwórcy mobilizował ich do wyrażania swojej wiary.
 
- 70 lat to kilka pokoleń wspaniałej pracy, która łączy się z radością i zachwytem dla piękna świata i Bożej harmonii, widocznej w przyrodzie na każdym kroku - podkreśla ks. Adam Ciapka, diecezjalny duszpasterz myśliwych, który wraz z proboszczem ks. kan. Jackiem Kobiałką dołączył do koncelebrujących jubileuszową Eucharystię kapłanów.
 
W tej Eucharystii wraz ze sztandarami uczestniczyli przedstawiciele zaprzyjaźnionych kół łowieckich, a także reprezentanci władz samorządowych terenu, na którym działa "Knieja".
 
- O to, żeby zwierzyna w łowisku była, trzeba dbać. To nie jest łatwe zadanie i wymaga wielkiej pracy przy leśnych zwierzętach, troski o gatunki chronione. W zimie dokarmiamy, chronimy przed drapieżnikami. Przyroda nam to wynagradza: jest piękna, a kontakt z nią daje wiele radości - uważa Jan Francuz, prezes "Kniei", który już trzecią kadencję kieruje kołem, a robi to wraz z Henrykiem Sojką, Lesławem Hankusem, Andrzejem Mazurem i Lesławem Pacygą. Wspólnie czuwają nad dobrą współpracą z rolnikami, chroniąc uprawy przed zniszczeniami zwłaszcza ze strony coraz liczniejszych stad dzików.
 
Wśród uczestników łowieckiego świętowania były delegacje zaprzyjaźnionych kół z całego regionu ze swymi sztandarami, przedstawiciele władz Związku Łowieckiego oraz samorządów. Koło "Knieja" oraz najbardziej zasłużeni myśliwi otrzymali odznaczenia łowieckie.
 
bielsko,gosc.pl

Dzieci z bielskiego Przedszkola Katolickiego im. Świętej Rodziny, razem ze swoimi nauczycielkami i rodzicami, świętowały zakończenie kolejnego roku szkolnego w ogrodzie Katolickiego Domu Opieki "Józefów" na ulicy Grzybowej.

Czterdziestka dzieci z Bielska-Białej jest pewna na milion procent - w całym mieście nie ma fajniejszego miejsca niż ich Przedszkole Katolickie! To, któremu patronuje Święta Rodzina.
 
Maluchy,  średniaki i starszaki śpiewały o tym w sobotę 25 czerwca podczas zakończenia swojego kolejnego roku szkolnego, które przeżywały z rodzicami i paniami nauczycielkami w ogrodzie "Józefowa" - Katolickiego Domu Opieki prowadzonego w Bielsku-Białej przy ul. Grzybowej przez Klub Inteligencji Katolickiej.
 
Przedszkole Katolickie im. Świętej Rodziny, które założyło w 1993 roku Katolickie Stowarzyszenie Oświatowe, działa dziś w dwóch miejscach - przy parafii Trójcy Przenajświętszej - na ulicy Moniuszki - w centrum miasta i przy parafii św. Jana Chrzciciela w Komorowicach. Placówką kieruje dyrektor Wiesława Żuchowska. To właśnie pani dyrektor, wraz ze wszystkimi opiekunkami dzieci, zaprosiła rodziców do "Józefowa", by mogli zobaczyć... jakie zdolne mają dzieci!
 
Wszystkie pociechy, w odświętnych, kolorowych strojach mówiły wierszyki, śpiewały piosenki - także w języku angielskim - tańczyły, dziękując Panu Bogu za wszystko co otrzymały w przedszkolu. Nie zabrakło serdecznych podziękowań dla pani dyrektor i nauczycielek.
 
Specjalny program maluchy i średniaki przygotowały także dla swoich najstarszych kolegów, którzy od września rozpoczną naukę w szkołach podstawowych. Wszystkie dzieci odebrały zasłużone nagrody i dyplomy. I oczywiście burzę oklasków od swoich rodziców!
 
Po części artystycznej na wszystkich czekały napoje i ciasta upieczone przez rodziców i nauczycieli, zabawa ze szkołą muzyczną "Yamaha" i nauka jazdy na rolkach poprowadzona przez wolontariuszy fundacji "Luce" z Bielska-Białej.
 
- Jest to przedszkole wyjątkowe, bo tak naprawdę stanową je dzieci, rodzice, my nauczyciele i te wszystkie społeczności, które nam dobrze życzą - mówi Wiesława Żuchowska. - Każda osoba, która ma choć odrobinę wolnego czasu i dobrej woli, może w jakiś sposób włączyć się w to ogromne dzieło. Jeśli nie można tego zrobić bezpośrednio, to można być sponsorem, dobrym duchem, można za nami się wstawiać w modlitwach.
 
- Tym wszystkim, którzy nas wspierają w sposób rzeczowy - rodzicom, służącym nam pomocą, zaangażowaniem, sercem,  ogromną troską - bardzo serdeczne "Bóg zapłać" - podkreśla dyrektor Żuchowska.
 
Jak mówi W. Żuchowska, wielką radością placówek jest kadra: - Panie swoją pracę traktują jak pasję, jak coś wyjątkowego, a nie jedynie pracę zawodową. I stąd ta niezwykła atmosfera, która procentuje w dzieciach. Z chwilą, kiedy odchodzą od nas do szkoły, serce nam pęka, a z drugiej strony jesteśmy dumni, bo wiemy, że odchodzą naprawdę dobrze przygotowane do kolejnego, szkolnego etapu życia.
 
bielsko.gosc.pl

Częstograj

Polecamy muzykę

Polecane audycje

Katechezy w Bazylice