Wiadomości

Brylantowy jubileusz kapłaństwa przeżywa ks. Tadeusz Płonka, „chłopak z Wieprza”. Najstarszy pallotyn w Polsce spędza czas emerytury w Gdańsku. Codziennie odprawia Mszę św. i mówi pięciominutowe kazania. W sierpniu skończy sto lat.

Ks. Tadeusz Płonka SAC podczas codziennej Eucharystii.

Ks. Płonka dzieciństwo spędził w rodzinnym Wieprzu koło Andrychowa. Tutaj też rozpoczął naukę szkolną. Do gimnazjum rodzice wysłali go do Lwowa, gdzie jego wujek był nauczycielem. Po przejściu opiekuna na emeryturę wrócił w rodzinne strony i złożył egzamin maturalny w Wadowicach. W 1935 roku rozpoczął nowicjat u księży pallotynów. Sześć lat później, zgodnie z ówczesnym zwyczajem jeszcze przed zakończeniem studiów, przyjął święcenia kapłańskie.

Uroczystość przypadła na mroczny czas okupacji. Na święcenia z pallotyńskiego seminarium w Ołtarzewie, kleryk Tadeusz Płonka pojechał furmanką. To było 7 kwietnia 1941 roku, w Wielki Poniedziałek. Ceremonia odbyła się w warszawskiej katedrze św. Jana, a przewodniczył jej bp Stanisław Gall. Po powrocie do Ołtarzewa okazało się, że hitlerowcy zamknęli seminarium, a jego teren ogrodzili drutem kolczastym. Powodem miało być rzekome gniazdo tyfusu. Świeżo wyświęconych kapłanów rozesłano do domów. Ks. Płonka razem ze swoim rodakiem ks. Konstantym Kobielusem dotarli do rodzinnego Wieprza dzięki fałszywym dokumentom. W Choczni udało im się przekroczyć granicę Generalnej Guberni. Na Święta byli wśród swoich, a prymicje odprawili w Wielkanocny Poniedziałek, jako dwie kolejne, następujące po sobie Msze św. - wówczas nie praktykowano jeszcze Mszy św. koncelebrowanych. Kazanie prymicyjne - między obiema Mszami - wygłosił ks. Klemens Tatara, ówczesny proboszcz w Inwałdzie.

Jakiś czas później ks. Tadeusz Płonka wrócił do Warszawy. Pracę duszpasterską łączył ze studiami polonistycznymi na tajnych kompletach. Słuchał wykładów i składał egzaminy w prywatnych mieszkaniach, a nawet w pomieszczeniach Zamku Królewskiego. Latem 1944 roku przełożeni wysłali go, by załatwił jakieś sprawy zakonne w Krakowie. Kiedy tu przebywał wybuchło Powstanie Warszawskie. Ks. Płonka został więc w Krakowie i tutaj kontynuował studia. Potem wrócił jeszcze na pewien czas do Warszawy, gdzie zdobył tytuł magistra filozofii. Po wojnie był nauczycielem w pallotyńskich gimnazjach w Wadowicach na Kopcu i w Chełmnie. W latach 50. w seminarium zakonnym wykładał homiletykę i historię Kościoła. Był wymagający. Uczniowie i studenci mówili o nim „siekiera”. Po likwidacji kościelnych placówek oświatowych przez władze komunistyczne pracował w pallotyńskich parafiach na Warmii i Pomorzu Zachodnim. W połowie lat 70. władze zakonne skierowały go do Gdańska, w którym mieszka do dziś. „Chłopak z Wieprza” - jak do dziś mówi o sobie jubilat - poświęcił się tutaj przede wszystkim posłudze kapelana szpitalnego. Jeszcze przed okresem Solidarności organizował duchową opiekę nad pacjentami. Msze św. odprawiał na szpitalnym korytarzu. Szaty i paramenty liturgiczne trzymał w walizce, chowanej pod jednym ze szpitalnych łóżek. Spowiadał chorych, rozmawiał, roznosił prasę katolicką. Tutaj dopełnił swoje powołanie kapłańskie.

Kolejne jubileusze, także obecny, ks. Tadeusz Płonka świętuje we wspólnocie pallotynów przy kościele św. Elżbiety w Gdańsku. Młodszych braci zachęca do budowania wspólnoty i wzajemnej pomocy. Jako receptę na długowieczność podaje własne doświadczenia:

− Kto chętnie wypełnia swoje obowiązki, ten jest radosnym i szczęśliwym człowiekiem. Tam gdzie przełożeni cię poślą, idź spokojnie, staraj się nie sprzeciwiać ich woli, przyjmij swoje obowiązki i wypełniaj je solidnie. Nie przejmuj się trudnymi warunkami, ale bądź zawsze zadowolonym z życia.

Zanim przystąpili do odpowiedzi na pytania, zebrali się w kościele i modlili pod przewodnictwem ks. dr. Marka Studenskiego, wikariusza generalnego i dyrektora wydziału katechetycznego kurii, który przypomniał im, jak cenną wiedzę zdobyli dzięki biblijnej lekturze.

- Życzę wam, by ta lektura była przewodnikiem na dalszej drodze waszego życia - dodawał ks. dr Studenski.
 
- W tym roku uczniowie zgłębiali księgę Ewangelii św. Łukasza i wykazali się naprawdę znakomitą znajomością tekstu. Wystarczy spojrzeć na wyniki laureatów, którzy rozwiązali test prawie bezbłędnie - mówi Anna Ficoń, czuwająca już po raz kolejny nad organizacją tego konkursu biblijnego.
 
- Ta Ewangelia w sposób najbardziej dobitny ukazuje prawdę o Bogu, który jest miłosierny. Ten sam autor później także w Dziejach Apostolskich opisuje, jak miłosierdzie Boże było doświadczane przez ludzi - mówił bp Piotr Greger i gratulował finalistom bardzo dobrej znajomości tej Ewangelii.
 
- Wszystkim życzę, aby to, co było, i to, co jest przed nami, okazało się czasem spotykania na płaszczyźnie wiary ze zmartwychwstałym Panem po to, abyśmy od Niego doświadczali mocy i miłosierdzia - dodawał bp Greger, życząc wszystkim finalistom dalszych sukcesów w zdobywaniu biblijnej wiedzy.
 
Do gratulacji dołączyli się: Ilona Włoch z bielskiej delegatury Śląskiego Kuratorium Oświaty, Jerzy Pilch, wójt gminy Brenna, i Karol Niedźwiedzki, dyrektor góreckiego Zespołu Szkół.
 
Chwilę później laureaci i finaliści odebrali dyplomy i nagrody. Te najcenniejsze przypadły laureatom, czyli zdobywcom miejsc na podium.
 
W 21. edycji KWB zwyciężyła Emilia Łopatka z SP 3 w Bielsku-Białej. Drugie miejsce ex aequo zajęli Mateusz Labza z Bąkowa i Jan Karbowski z Rychwałdu. Na trzecim miejscu znalazła się Oliwia Dzida z Wilamowic.
 
- Bardzo się cieszę z sukcesu Emilki, która włożyła wiele pracy w przygotowanie. Bardzo dużo znaczyło też zaangażowanie rodziców - mówi Beata Pawlus-Dusik, katechetka zwyciężczyni.
 
Ks. dr Marek Studenski podziękował wszystkim katechetom za przygotowanie uczniów do konkursu. Podziękowania
za pomoc udzieloną przy organizacji konkursu otrzymał też ks. Krzysztof Pacyga, proboszcz parafii.
 
- Nie wyobrażamy sobie, żeby finał mógł odbywać się gdzieś indziej - podkreślał wójt Brennej Jerzy Pilch.
 

Uczestnicy Kongresu Europassion z uznaniem obejrzeli cieszyńskie misterium. Prawie 250 osób z kilkunastu krajów, reprezentujących ponad 30 zespołów pasyjnych, wzięło udział w odbywającym się w Cieszynie 32. Międzynarodowym Kongresie Europassion.

Odbywał się pod hasłem: „Cieszyn wita z Pasją”, a honorowym patronatem wydarzenie objął prezydent RP Andrzej Duda. W gronie członków komitetu honorowego tego przedsięwzięcia znaleźli się: kard. Stanisław Dziwisz, bp Roman Pindel, sekretarz stanu Stanisław Szwed, starosta Janusz Król i burmistrz Ryszard Macura.

Główne obrady kongresowe poprzedziły dwa dni, które goście spędzili poznając Cieszyn i Beskidy. Okazją do głębokich przeżyć religijnych była wspólna modlitwa na Jasnej Górze, przed ikona MB Częstochowskiej.

- Takie chwile, kiedy modlitwa wzrusza do łez, budują prawdziwą więź między ludźmi, dla których największą pasją jest głoszenie innym prawdy i krzyżowej męce, śmierci i zmartwychwstaniu naszego Zbawiciela - mówi s. Jadwiga Wyrozumska, elżbietanka, kierująca Zespołem Teatralnym przy parafii św. Elżbiety w Cieszynie i organizacją kongresu.

Po obradach poświęconych działalności wspólnot pasyjnych w poszczególnych krajach Europy, które odbyły się w cieszyńskim Teatrze im. A. Mickiewicza, na scenie pojawili się gospodarze kongresu: aktorzy Zespołu Teatralnego św. Elżbiety, zapraszając na misterium Męki Pańskiej w swoim wykonaniu. Na widowni zasiedli twórcy podobnych misteriów w różnych krajach. Przybyli też goście, m.in.: bp Roman Pindel, bp Paweł Anweiler, zwierzchnik senior diecezji cieszyńskiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego, europoseł Jan Olbrycht, wiceminister Stanisław Szwed, senator Andrzej Kamiński, poseł Jacek Falfus, burmistrz Ryszard Macura.

Jezus na scenie

- Nie wiemy, jak zostaniemy odebrani przez zagranicznych gości, bo dotychczasowe obejrzane przez nas misteria nie odbywały się w teatrze. To będzie dla gości nowe doświadczenie - przyznawała s. Jadwiga na chwilę przed podniesieniem kurtyny. Potem prosiła, jak zawsze, by zrezygnować w trakcie misterium z oklasków i ewentualnie zostawić je na zakończenie. A burza oklasków widzów wstających na znak najwyższego uznania rozwiała wszelkie niepokoje...

- Dziękuję za wasze świadectwo wierności Chrystusowi, zwłaszcza że dajecie je w czasie, gdy tyle wokół sygnałów o tym, że Europa chce swoje chrześcijańskie korzenie zgubić. Potrzebujemy ludzi takich, jak wy – podkreślał Josef Lang, prezes stowarzyszenia Europassion, dziękując szczególnie za świadectwo rodzin, dzięki którym w misterium zaangażowanych jest wielu młodych i najmłodszych aktorów.

Aktorzy w kościele

Bp Roman Pindel przewodniczył w kościele św. Elżbiety Mszy św. dla uczestników kongresu i członków cieszyńskiego Zespołu Teatralnego.

- Europasja gromadzi ludzi, którzy przedstawiają cos bardzo ważnego, centralnego dla wiary chrześcijańskiej: jak Jezus cierpiał, jak umierał i że zmartwychwstał. Wiemy, ile dobra powstaje przez tę działalność, która przecież wymaga poświęcenia czasu i wysiłku. To dobrze, że Pasja jest odgrywana w tylu różnych miejscach. To jest sposobność, by Jezus dotarł do serc ludzi, którzy ją oglądają - mówił bp Pindel, przypominając, że teatr to stosowane już od wieków narzędzie, by przedstawiać podstawowe prawdy wiary, nauczanie Kościoła.

- Aby było ono skuteczne, człowiek, który gra, musi najpierw sam uwierzyć w to, co głosi. Musi to być przedstawione poprawnie od strony warsztatu aktorskiego, ale będzie budzić do wiary, jeżeli będzie przedstawiane przez człowieka, który do głębi wierzy, że Jezus cierpiał i zmartwychwstał dla naszego zbawienia - dodawał bp Pindel.

Na zakończenie tej Mszy św. odbyło się uroczyste przekazanie figury Chrystusa, towarzyszącej wszystkim spotkaniom Europassion. Gospodarzem kolejnego kongresu będą członkowie grupy pasyjnej z Kecskemet na Węgrzech i to oni otrzymali z rąk s. Jadwigi Wyrozumskiej oraz Marii Liwczak statuę, a życzenia dobrych owoców cieszyńskiego kongresu i zaproszenie na następny skierował do wszystkich prezes Josef Lang.

Miłym podsumowaniem pracowitego kongresowego dnia było wieczorne spotkanie przy stole, które ubogacili swoimi występami m.in. członkowie ZPiT "Ziemia Cieszyńska" oraz kapele góralskie.

Przed opuszczeniem Polski goście z Europassion udali się jeszcze na zwiedzanie Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau i Muzeum Domu Jana Pawła II w Wadowicach.

bielsko.gosc.pl

W ramach organizowanego przez Bielskie Centrum Kultury festiwalu muzycznego Sacrum in Musica w bielskiej Galerii Środowisk Twórczych otwarta została wystawa "Pytając o Drogę". Znalazły się na niej prace wybitnych polskich autorów.

Zaprezentowane zostały dzieła o tematyce sakralnej, inspirowane Ogólnopolskimi Spotkaniami Twórców w Kalwarii Zebrzydowskiej, odbywającymi się w latach 1993-2009.

- Kalwaria sprzyja wyciszeniu, oderwaniu się od codziennych uwikłań, stawianiu ważnych pytań niezależnie od życiowych postaw i światopoglądu. Przyjeżdżający tu artyści stawiali pytania o kondycję współczesnej sztuki, tożsamość artysty, dzielili się swoimi przemyśleniami i dorobkiem - wspomina Piotr Czadankiewicz, organizator kalwaryjskich plenerów.

Jednym z projektów było też zgromadzenie realizacji, które usiłują pozytywnie odnosić się do rzeczywistości duchowej, szukać adekwatnych środków i symboli aby móc stawiać pytania: czym jest świat i człowiek; jak odnosić się do rzeczywistości transcendentnej.

Udało się, co jest rzadkością w skali kraju, zorganizować szereg wystaw gromadzących stosunkowo nielicznych artystów z tego obszaru - i zachęcić innych - do podejmowania bezpośrednich metafizycznych rozważań.

- To szczególnie cenne w czasach wyraźnej sekularyzacji kultury Zachodu, a także zaniku więzi i dialogu między współczesną sztuką oraz religią. To ważne wobec artystycznego buntu, kiedy często rodzi się pytanie, czy możliwa jest w dzisiejszym świecie afirmatywna sztuka religijna... - podkreśla Piotr Czadankiewicz.

W trakcie trwania Spotkań w Kalwarii uczestniczyło w nich wielu aktywnych artystów z Bielska-Białej, m.in. Piotr Czadankiewicz, Jerzy Fober, Teresa Gołda-Sowicka, Mariusz Horeczy, Janusz Karbowniczek, Michał Kliś, Piotr Kutryba, Marek Luzar, Adam Molenda, Dorota Nowak, Jarosław Skutnik, Jadwiga Smykowska, Teresa Sztwiertnia, Paweł Warchoł, Ernest Zawada i Barbara Żak.

Bywali tu także wybitni twórcy sztuki współczesnej z całej niemal Polski: Janusz Bałdyga, Grzegorz Bednarski, Bettina Bereś, Maciej Bieniasz, Tadeusz Boruta, Marek Chlanda, Andrzej Desperak, Izabella Gustowska, Elżbieta Jabłońska, Koji Kamoji, Piotr C. Kowalski, Wojciech Leder, Andrzej Lachowicz, Natalia LL, Aleksander Markowski, Aldona Mickiewicz, siostry Anna i Irena Nawrot, Zdzisław Nitka, Ryszard Otręba, Ewa Pełka, Krystyna Piotrowska, Władysław Ratusiński, Tadeusz M. Siara, Mikołaj Smoczyński, Tomasz Struk, Jerzy Truszkowski, Zbigniew Warpechowski.

Prace części z nich  można oglądać na wystawie. Podczas wernisażu z publicznością spotkali się: prof. Michał Kliś, Wiesław Łysakowski, Agata Tomiczek-Wołonciej.

- Cieszę się, że jestem tu dzisiaj podwójnie obecny: są tu moje prace, ale także prezentują się moi dyplomanci - mówił z dumą prof. Kliś. - Każdy z nas ma powody, by się zatrzymać i zastanowić nad życiem i tym, co będzie później, po przekroczeniu ostatniego progu...

- Te prace są pokłosiem kalwaryjskich plenerów i spotkań, nad którymi czuwał Piotr Czadankiewicz. On był takim przewodnikiem dla artystów, którzy brali w nich udział. Nic w tych spotkaniach nie było przypadkowe. Zawsze towarzyszyły im odwołania do świata wartości. Były to spotkania z Dekalogiem, prawdą.

Dodatkowej wymowy dodaje tej wystawie fakt, że część autorów, którzy brali w nich udział, a ich pracę są tu dzisiaj, odeszła już do Pana, jak Teresa Gołda-Sowicka, albo zmaga się z ciężką chorobą, jak Jadwiga Smykowska. Akcenty są tu rozłożone dość mocno i myślę, że każdy znajdzie tu inspirację dla własnej refleksji... - mówił prof. Michał Kliś.

bielsko.gosc.pl

Już po raz 17. Bielskie Centrum Kultury wraz z Wydziałem Kultury Urzędu Miejskiego zaprosiło melomanów na Międzynarodowy Festiwal Muzyki Sakralnej na Podbeskidziu - Sacrum in Musica. To ekumeniczne wydarzenie artystyczne zyskuje coraz więcej sympatyków.

Piękno i różnorodność dzieł sztuki tworzonych na Bożą chwałę przyciąga do Bielska-Białej co roku szeroką publiczność. Tak było i podczas tego festiwalu, w którym znakomitych wykonawców oklaskiwały tłumy...

- Na te koncerty czeka się co roku - przyznawali melomani, którzy do ostatniego miejsca wypełnili kościoły i salę koncertową bielskiego Domu Muzyki. Festiwalowa formuła ustalona od lat, obowiązywała i w tym roku. Podobnie jak w poprzednich edycjach, festiwal otworzył koncert symfoniczny, a po nim zabrzmiała muzyka tworzona w kręgu kultury żydowskiej, pieśni cerkiewne i muzyka gospel.

Nowością był w tym roku piąty koncert, odbywający się z okazji Dnia Świętości Życia, o którym piszemy w odrębnej relacji.

Nie obyło się bez innych miłych zaskoczeń. Dla wielu melomanów wspaniałą niespodzianką okazał się inauguracyjny koncert.

- Tego dnia mieliśmy do czynienia z nieznaną do tej pory - i niezwykle piękną muzyką sakralną - mówili tuż po wysłuchaniu "Mszy F-dur", zapomnianego dzieła  księcia Józefa Michała Poniatowskiego z 1867 roku, którego prawykonanie odbyło się w październiku 2015 r. w Łagiewnikach, a kolejne usłyszą także goście Światowych Dni Młodzieży w Krakowie.

Wykonanie, które powstało w ramach specjalnego projektu "Poniatowski" Instytutu Rozwoju Kultury Polskiej, było wyjątkowym wydarzeniem muzycznym tegorocznego festiwalu.

Po światowej prapremierze w Łagiewnikach w październiku 2015 r. mogliśmy dzieło Poniatowskiego i znakomitych wykonawców - pod batutą Sebastiana Perłowskiego, współautora współczesnej wersji koncertowej - podziwiać w Bielsku-Białej.

Towarzysząca festiwalowi wystawa w Galerii Środowisk Twórczych "Pytając o Drogę" była, podobnie jak muzyczny program, zróżnicowana pod względem języka artystycznej wypowiedzi.

- Znalazły się na niej obrazy, rysunki, grafiki, plakaty i fotografie. Łączy je fakt, że dla ich twórców inspiracją była duchowość Kalwarii Zebrzydowskiej, gdzie przez lata odbywały się ogólnopolskie spotkania plenerowe artystów, którzy próbowali szukać odniesienia sztuki do rzeczywistości duchowej - tłumaczył podczas wernisażu Piotr Czadankiewicz, komisarz wystawy.

- To prezentacja, która skłania do głębokiej zadumy - przyznawał prof. Michał Kliś, jeden z autorów.

Festiwal stał się też tradycyjnie okazją do ekumenicznych spotkań i refleksji, a koncerty muzyki tworzonej i wykonywanej przez chrześcijan różnych wyznań odbywały się w kościołach katolików i ewangelików.

W koncercie muzyki żydowskiej wystąpił słowacki zespół Pressburger Klezmer Band, cerkiewne pieśni zabrzmiały w wykonaniu ukraińskiego chóru Voskriesinnia, a koncercie gospel zaśpiewali Voquality Singers z Londynu z Kenem Burtonem.

Swoim patronatem całe przedsięwzięcie objęli biskupi diecezji katolickiej i ewangelickiej: Roman Pindel i Adrian Korczago.

bielsko.gosc.pl

Częstograj

Polecamy muzykę

Polecane audycje

Katechezy w Bazylice