Wiadomości

Bp Roman Pindel udzielił w Bielsku-Białej święceń prezbiteratu 12 nowym kapłanom. 

Ks. Stanisław Dadak spoczął w rodzinnych Jawiszowicach. Uroczystościom pogrzebowym pierwszego kanclerza Kurii Bielsko-Żywieckiej przewodniczył biskup pomocniczy Piotr Greger. Słowo pożegnania w zabytkowym kościele św. Marcina wygłosił wikariusz generalny ks. Marek Studenski.
 
 
− Kiedy składałem ks. infułatowi życzenia z okazji urodzin − wspominał ks. Studenski − zawsze mówił, że ważniejsze jest dla niego to, co nastąpiło dwa tygodnie po narodzinach: chrzest.
Zaledwie o kilka kroków od ołtarza w jawiszowickim kościele św. Marcina stoi niepozorna chrzcielnica. To właśnie tutaj z górą siedemdziesiąt lat temu ks. Dadak został włączony do grona dzieci Bożych. W rodzinnych Jawiszowicach zrodziło się jego powołanie. Tutaj czterdzieści osiem lat temu odprawił swoje prymicje.
Tutaj często zaglądał, gdy żyli jeszcze jego rodzice. Stąd odprowadził ich na miejsce spoczynku na pobliskim cmentarzu. W sobotę 4 czerwca na to samo miejsce odprowadzili go licznie zebrani księża oraz miejscowi parafianie, także koledzy i koleżanki z czasów szkolnych. Oni byli zmarłemu księdzu infułatowi, który nie miał żadnej bliskiej rodziny, najdrożsi.
Trumnę ze zmarłym ustawiono na środku zabytkowego kościoła. Przestrzeń dzielącą ją od ołtarza zajęli kapłani. Dopełnieniem widoku dziesiątków białych alb były barwne stroje regionalne miejscowych gospodyń. Zaraz za trumną stanęły poczty sztandarowe strażaków, górników oraz pszczelarzy.
 
Piątka z rosyjskiego
 
Pogrzebowa Msza św. była okazją, by odżyły ciepłe wspomnienia o zmarłym kanclerzu. Otworzył je ks. Studenski, zaczynając od lat szkolnych:
− Ksiądz infułat odpowiadał mi − mówił kaznodzieja − że w liceum Konarskiego w Oświęcimiu, do którego uczęszczał na przełomie lat 50. i 60. ubiegłego wieku języka rosyjskiego uczyła Rosjanka z pochodzenia, pobożna prawosławna. Wstępowała na modlitwę do kościoła parafialnego i tu widziała, jak ks. Stanisław przystępuje do Komunii św. Jej reakcją na jego pobożność była deklaracja, że u niej, z języka rosyjskiego ma już z tego powodu piątkę i nie musi się uczyć, z czego ks. Stanisław absolutnie nie skorzystał.
Faktycznie ksiądz infułat wiele razy później wykorzystywał znajomość języka rosyjskiego, wyniesioną ze szkoły. Pomogła mu ona posiąść kolejny obcy język, tym razem słoweński.
 
Słoweński ślad
 
− Słowenia była jego drugą ojczyzną. Wyjeżdżaliśmy z księdzem infułatem co roku do Słowenii podczas urlopu − wspominał ks. Marek Studenski. − Ks. Stanisław był tu znany i lubiany. Mówiono o nim, że to słoweński ksiądz, który pracuje za granicą.
− Pewnego razu po zajęciach na bielskiej Akademii Techniczno-Humanistycznej przekazano mi, że jest tutaj jakiś pan, który chciałby się uczyć języka słoweńskiego − powiedział uczestnikom pogrzebu na zakończenie Mszy św. lektor języka słoweńskiego Andrej Šurla. − Kiedy się spotkaliśmy, okazało się, że on już zna język słoweński. W ciągu kilku lat naszych spotkań ani raz nie zajrzeliśmy do podręcznika. Ks. Stanisław przygotowywał teksty z książek i gazet i rozmawialiśmy o nich po słoweńsku.
Ks. Dadak podczas wakacji odprawiał Msze św. po słoweńsku, głosił kazania, znał chyba wszystkie słoweńskie pieśni Maryjne i modlitwy. Skończyło się to tak, że z rąk konsula otrzymał tytuł zasłużonego dla Słowenii.
− Ks. Dadak kibicował i modlił się za słoweńskich skoczków narciarskich − ujawnił Andrej Šurla.
 
Umiłowana liturgia
 
Ks. Dadak pisał. Jest autorem wielu tekstów modlitewnych oraz słów pieśni, między innymi poświęconych św. Józefowi Bilczewskiemu. Był współautorem podręczników liturgicznych. Liturgia - podobnie jak Słowenia - była pasją jego życia. Uczył się liturgiki u samego księdza profesora Wacława Schenka. Żywo interesował się pracami komisji liturgicznej.
− Rozmawialiśmy o niej wielokrotnie − wspominał podczas jawiszowickich uroczystości bp Piotr Greger. − Pytał, kiedy ukaże się nowy Mszał i piąty tom Liturgii Godzin. Sprawowanie liturgii jest najlepszą szkołą życia. Ks. Dadak uczynił swoje życie liturgią. A liturgia jest przedsionkiem nieba.
 
Co z tym ks. Sopoćką?
 
Wszyscy zabierający głos wspominali ks. Dadaka jako człowieka, który łączył skromność z pogodą ducha i poczuciem humoru.
− Zapytałem go kilka lat temu o ołtarz −wspomina proboszcz rodzinnej parafii ks. infułata w Jawiszowicach. − Czy w takim starym kościele, jak nasz, nie można wrócić do dawnej tradycji odprawiania Mszy św. twarzą na wschód, tyłem do ludzi? Ksiądz infułat odpowiedział, że ówczesnemu papieżowi Benedyktowi na pewno by się to spodobało. Ale tendencje się zmieniają - dodał - i nie wiadomo, co będzie później. Więc najlepiej ołtarz postawić bokiem, wtedy zawsze będzie na czasie.
Humor nie opuszczał ks. Dadaka nawet na łożu śmierci.
− Kiedy odwiedziłem go w szpitalu w tych dniach − mówił ks. Marek Studenski − powiedział mi słabym głosem, że był dziś u niego ksiądz Sopoćko. Pomyślałem, że to może jakieś przywidzenia. Ale ksiądz infułat mrugnął okiem i wyjaśnił, że przyszedł go odwiedzić przede mną ks. Jan Sopicki. Jednak pielęgniarka, anonsując go, przekręciła nazwisko i oznajmiła, że przyszedł ksiądz Sopoćko.
 
Przemijanie
 
Ks. Dadak miał świadomość przemijania życia. Nie był z pokolenia, które czuje się swobodnie w obcowaniu z komputerem. Nie rozstawał się z kartką i ołówkiem. Ten ołówek, który używał w kancelarii kurii z biegiem czasu stawał się coraz krótszy.
− To znak przemijania − mówił ks. infułat.
Po przejściu na emeryturę wciąż starał się służyć wiernym. Najczęściej pomagał w parafii Trójcy Przenajświętszej w Wilamowicach, z którą od lat był związany, przyjaźniąc się także z jej proboszczem ks. Michałem Bogutą. Tutaj miał wygłosić kazania w niedzielę dwa tygodnie wcześniej. Nad ranem poczuł się źle. Pogotowie zawiozło go do szpitala miejskiego w Bielsku-Białej. Kilka dni później zmarł w 71. roku życia. Był księdzem przez 48 lat. 24 lata służył archidiecezji krakowskiej. Tyle samo pełnił posługę w Kościele Bielsko-Żywieckim. Obrzędu pożegnania odprawiono w Wilamowicach w piątek 3 czerwca, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa. Następnego dnia, we wspomnienie Niepokalanego Serca Maryi, ciało ks. infułata Stanisława Dadaka złożono w grobie rodziców na cmentarzu w Jawiszowicach.
 
 
 
 
Wilamowice pożegnały ks. inf. Dadaka
 
Z tą parafią kapłan (z prawej) związany był od prawie 25 lat. Tu miał swój konfesjonał. Liturgii importy w wilamowickim sanktuarium św. Józefa Bilczewskiego przewodniczył bp Roman Pindel, a wraz z nim Eucharystię sprawowali biskupi Tadeusz Rakoczy i Jan Szkodoń z Krakowa, a także wielu kapłanów.
Śp. ks. inf. Stanisław Dadak urodził się w Jawiszowicach 13 lutego 1945 r. Był jedynym dzieckiem swoich rodziców. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk kard. Karola Wojtyły w 1968 r. Posługiwał najpierw jako kapłan archidiecezji krakowskiej, a od 1992 r. był kapłanem diecezji bielsko-żywieckiej.
Przez 22 lata pełnił funkcję kanclerza kurii diecezjalnej, angażując się w tworzenie struktur nowej diecezji, utworzonej w 1992 r. Równocześnie angażował się w duszpasterstwo w parafii w Wilamowicach - w codzienną posługę w konfesjonale i przy ołtarzu.
 
To śp. ks. inf. Dadak, w tym czasie, gdy w Rzymie ogłaszany był świętym wilamowicki krajan abp Józef Bilczewski, przewodniczył modlitwie wilamowiczan i uroczyście w parafialnej księdze zapisał ten fakt. Uczestniczył we wszystkich ważnych wydarzeniach parafialnych.
Odszedł po krótkiej chorobie, 1 czerwca, w 49. roku kapłaństwa. Miał 71 lat. W wilamowickim kościele przy jego trumnie modliło się wielu parafian. Przyszły delegacje ze sztandarami i w odświętnych tradycyjnych strojach wilamowskich.
W konfesjonale, w którym zawsze spowiadał, ustawionym tuż obok wejścia do kaplicy św. Bilczewskiego, pojawiły się naręcza białych kwiatów...
 
Dziękczynienie za kapłana
 
- Chcemy dziękować Bogu za jego życie, za jego powołanie, za wszystkie dokonania, zarówno w archidiecezji krakowskiej, jak i w nowo powstałej diecezji bielsko-żywieckiej - mówił bp Pindel, wspominając śp. ks. inf. Dadaka i swoją znajomość z nim jeszcze z czasów, gdy pełnił on funkcję prefekta w seminarium duchownym.
- Pamiętam go jako człowieka niezwykle pogodnego, bardzo życzliwego klerykom. On potrafił nadać ludzkie oblicze nawet tym strukturom seminarium, które wydawały się najbardziej surowe. Zapamiętałem ks. Stanisława jako człowieka bardzo skoncentrowanego na kulcie Serca Pana Jezusa, a zarazem kulcie śmierci Pana Jezusa. Codziennie można go było spotkać w seminaryjnej kaplicy o 15.00, właśnie rozważającego śmierć Jezusa. Koronka i nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego nie były jeszcze wówczas tak mocno rozwinięte, jak dzisiaj. To był człowiek niewątpliwie ukształtowany przez godzinę 15.00 jako godzinę śmierci Pana Jezusa na krzyżu - dodał bp Pindel.
Bp Szkodoń odczytał w wilamowickim kościele list przesłany przez kard. Stanisława Dziwisza.
"Ks. Stanisław Dadak odznaczał się wielkimi uzdolnieniami, pracowitością i przykładnym życiem kapłańskim" - pisał kard. Dziwisz, przypominając drogę posługi śp. ks. inf. Dadaka, który pracował w archidiecezji krakowskiej najpierw jako wikariusz w parafii Skawina. W latach 1971-1980 był prefektem Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej, a od 1980 r. pracował w Wydziale Duszpasterskim Kurii.
 
Był też członkiem, a potem przewodniczącym Archidiecezjalnej Komisji Liturgicznej. W 1990 r. został duszpasterzem stowarzyszeń wiernych. Był też wiceprzewodniczącym kurialnego Komitetu Organizacyjnego VI Światowych Dni Młodzieży na Jasnej Górze w 1991 r.
"Był to zasłużony kapłan. W 1992 r. przeszedł do diecezji bielsko-żywieckiej i został mianowany kanclerzem. Dziękuję dziś w imieniu Kościoła krakowskiego za wszelki trud, za to wszystko, czego dokonał ks. infułat Stanisław" - zaznaczył kard. Dziwisz.
- Przez wszystkie lata był wspaniałym współpracownikiem i budował fundamenty jedności naszych parafii, organizacji i administracji, a przede wszystkim troski o duchowy wymiar naszej diecezji - mówił także bp senior Tadeusz Rakoczy. 
 
Człowiek o jednej twarzy
 
- Śp. ks. inf.Stanisław nie wybudował w swoim życiu kościoła materialnego, ale patrząc na jego dzieło organizacji, uruchomienia, a potem funkcjonowania nowej Kurii Diecezjalnej, trzeba powiedzieć, że wybudował Kościół urzędowy, strukturalny. Spędził 34 lata w kuriach, ale trzeba powiedzieć, że miał darowane od Pana Boga predyspozycje do tej pracy. Był systematyczny. Wszystko skrupulatnie przygotowywał, zawsze w należytym porządku. Był człowiekiem spokojnym, nigdy nie wpadał w gniew, nie kłócił się, nikogo nie obrażał. Był przy tym dyskretny i potrafił zachować tajemnicę - wskazywał w homilii ks. Stanisław Lubaszka, jeden z bliskich współpracowników śp. ks. inf. Dadaka w Kurii Diecezjalnej.
 
We wspomnieniach pozostał jako człowiek, który szczególnie kochał modlitwę różańcową.
- Jego wielką miłością była też Słowenia, w której kiedyś walczył podczas wojny światowej jego ojciec. Kochał kulturę, muzykę słoweńską. Znał tamtejszy język. Mógł godzinami opowiadać o życiu w tamtym kraju i o tamtejszym Kościele. Szczycił się odznaczeniem "Przyjaciel Słowenii", które otrzymał od dyplomaty tego kraju - zaznaczał ks. Lubaszka.
- Bliskie mu były słowa Jezusa: "Jeśli się nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego". Miał postawę dziecka - nie było w nim zakłamania. Był przejrzysty - podkreślał kaznodzieja.
- Miał jedną twarz dla Boga i dla ludzi. Miał serce szczere i zawsze był jednoznaczny - podobnie charakteryzował swojego rocznikowego kolegę ks. prał. Michał Boguta,  wspominając najpierw lata spędzone wspólnie w seminarium, a potem czas swojej wikariuszowskiej posługi w Jawiszowicach, gdzie poznał blisko rodziców śp. ks. Dadaka.
 
W imieniu wilamowickiej parafii pożegnali zmarłego kapłana przedstawiciele młodzieży, a także parafianin Jerzy Kubik, którzy zgodnie dziękowali za świadectwo świętego kapłaństwa, piękne kazania i gorliwą posługę przy ołtarzu. - Niechaj świadectwo naszego dziękczynienia idzie za tobą przed tron Boży i stanie się przyczynkiem dla twego zbawienia - modlili się wierni.
 
A ks. prał. Boguta do tych podziękowań dodał też słowa wdzięczności za cześć, jaką śp. ks. Dadak okazywał św. Józefowi Bilczewskiemu, pociągając do modlitwy przez jego wstawiennictwo także za pomocą pieśni, jakie pisał o  św. Bilczewskim. - Ks. inf. Stanisław żył modlitwą, służył wszystkim i taki pozostanie w naszej pamięci - zapewniał ks. prał. Boguta.
 
 

Diecezjanie bielsko-żywieccy pielgrzymowali pod papieski krzyż na skoczowskiej Kaplicówce.

Kilkuset laureatów i finalistów wraz z opiekunami i katechetami wzięło udział w gali 19. edycji ekumenicznego Międzynarodowego Konkursu Wiedzy Biblijnej "Jonasz" w Bielskim Centrum Kultury. 

Słowa Ewangelii św. Marka towarzyszyły im podczas kończącego się roku szkolnego szczególnie często. Sięgali po tekst tej księgi Pisma Świętego przygotowując się do kolejnych etapów biblijnego konkursu "Jonasz". Wzięło w nim udział ponad 16 tys. uczniów. Do finału dotarło blisko 900 uczniów i aż 441 spośród nich zdobyło liczbę punktów pozwalającą zdobyć tytuł laureata. - To świadczy o bardzo dobrym przygotowaniu uczestników - nie mieli wątpliwości organizatorzy.

 
Najlepsi otrzymali dyplomy i nagrody podczas uroczystej gali, w obecności biskupa Romana Pindla, a także ks. radcy Piotra Wowrego, reprezentującego biskupa Adriana Korczago, zwierzchnika diecezji cieszyńskiej Kościoła ewangelicko-augsburskiego, ks. dr. Marka Studenskiego, dyrektora wydziału katechetycznego i wikariusz generalnego diecezji bielsko-żywieckiej, a także przedstawicieli władz oświatowych i samorządowych.
 
Żywa Ewangelia
 
- Słowo Boże możemy poznać tylko wtedy, gdy otworzymy się na Ducha Świętego. On przychodzi do naszych serc ze swoim natchnieniem i swoim światłem, abyśmy mogli przyjąć Jezusa i powiedzieć: Panem jest Jezus. Jest Mistrzem, Nauczycielem. Jest drogą, prawdą i życiem - zaznaczał podczas powitania uczestników gali ks. prał. Józef Oleszko, który koordynuje organizację konkursu ze strony diecezji bielsko-żywieckiej. Jego słowa były zachętą do wspólnej modlitwy do Ducha Świętego, która rozpoczęła to spotkanie.
 
- Gratuluję wam wszystkim - zwracał się do uczestników konkursu bp Roman Pindel. - Zwycięzcą jest każdy, kto wziął do ręki Ewangelię św. Marka i ją przeczytał, pewnie nie raz. Każdy, kto ja czytał, odkrył, że ta Ewangelia przemawia. Gratuluję nie tylko tym, którzy otrzymali jakąkolwiek nagrodę, wyróżnienie - dodawał, przytaczając wspomnienie ze spotkania z Danutą Michałowską, która kiedyś współtworzyła z Karolem Wojtyłą Teatr Rapsodyczny.
 
- Grali podczas okupacji w mieszkaniach, gdzie widownią było kilka, może kilkanaście osób. Nie było praktycznie rekwizytów, a skupiali się na bardzo starannym przekazie słowa. Podczas spotkania z klerykami w seminarium prezentowała Ewangelię św. Marka. Słuchając jej deklamacji uświadomiłem sobie, że imię Jezus wypowiadane było w taki sposób, że wyróżniało się spośród tysięcy innych słów. Chcę wam życzyć, aby przez to spotkanie ze Słowem Bożym - bo to nie jest tylko książka - znajdowali w sobie zdolność słuchania tego słowa, jako wypowiadanego przez Kogoś, Kto jest dla was najważniejszy. Życzę, aby to Słowo osiadało w was, nie tylko po to, by dawać świetne odpowiedzi w testach, ale by odezwało się w was w życiu wtedy, kiedy będzie potrzebne - i by było bardzo pomocne - dodawał bp Pindel.
 
- Niedawno w katedrze święcenia kapłańskie otrzymał ks. Piotr Hutnicki, który kiedyś także stał na tej scenie i odbierał "Jonasza". Również takie bywają owoce tego spotkania ze Słowem Bożym - dodawał ks. prał. Oleszko.
 
- Chcemy to święte Słowo przekazywać całemu światu, dlatego w imieniu zwierzchnika diecezji cieszyńskiej, bp. dr. Adriana Korczago, chcę wam złożyć życzenia, byście byli żywą Ewangelią w tym świecie - mówił ks. radca Piotr Wowry.
 
- W tegorocznym konkursie brali udział uczniowie nie tylko z terenu diecezji bielsko-żywieckiej czy cieszyńskiej, ale także z różnych stron Polski. Wymienię tylko niektóre miejscowości: Kraków, Rogów nad Olzą, Czarny Dunajec, Jastrzębie-Zdrój, Nowy Sącz, Nozdrzce koło Rzeszowa, Gorzyce, Knurów. Byli też uczniowie z Republiki Czeskiej. Głównie byli to uczniowie z Kościołów: rzymskokatolickiego i ewangelicko-augsburskiego, a także zielonoświątkowego, Adwentystów Dnia Siódmego i innych wyznań - przypominał Bogusław Czyż, jeden z organizatorów, prezes Ewangelickiego Towarzystwa Katechetycznego "Jonasz". 
 
Dyplomy na scenie odebrali zdobywcy trzech pierwszych miejsc w każdej z grup wiekowych. Ze względu na identyczną liczbę punktów to było czasem całkiem spore grono osób. Statuetki "Jonasza" otrzymali zwycięzcy w każdej z grup. Wśród młodszych uczniów szkół podstawowych zdobyła ją Patrycja Grzech, podopieczna s. Małgorzaty Gromady z Zespołu Szkół w Czarnym Dunajcu. W gronie uczniów klas 5 i 6 najlepszy był Mateusz Kopeć z SP nr 3 w Czechowicach-Dziedzicach, podopieczny Lidii Kumorek. Spośród uczniów gimnazjum najwyższy wynik osiągnęła Marta Bogdańska z Gimnazjum nr 4 w Oświęcimiu, podopieczna ks. Roberta Seresia. Zwycięzcą w grupie ponadgimnazjalnej był Paweł Grzybek z LO im. Osuchowskiego w Cieszynie, uczeń Jolanty Dawidowicz-Macury. W specedycji statuetki "Jonasza" wywalczyli: Paweł Zieliński z Zespołu Szkół nr 4 w Czechowicach-Dziedzicach, uczeń Aleksandry Twardak oraz Bartosz Cichocki z Zespołu Szkół w Nozdrzcu, podopieczny s. Celiny Sochy.
 
Wśród zdobywców statuetki "Jonasza" Ewa Liberadzka, wizytator katechizacji, czuwająca nad konkursami artystycznymi, wyróżniła Mateusza Kopcia, ucznia SP 3 w Czechowicach-Dziedzicach, który pojawił się przed widownią dwukrotnie. On nie tylko zdobył statuetkę "Jonasza", ale także był odtwórcą głównej roli w jednym z prezentowanych na scenie przedstawień inspirowanych Ewangelią. Obok niego na scenie stanęła Liwia Fajferek z SP nr 4 w Czechowicach-Dziedzicach, która zajęła drugie miejsce w konkursie wiedzy. Oboje przygotowywali się pod kierunkiem katechetki Lidii Kumorek.
 
- To, że zakończyli swój udział w konkursie sukcesem, jest oczywiście dla mnie wielką radością - przyznawała Lidia Kumorek tuż po wręczeniu nagród. -  Największym sukcesem jednak nie są zajęte miejsca, zdobyte punkty, ale to, że oni i pozostali uczniowie chcieli przez cały rok tyle czasu przeżyć z Ewangelią. To zostanie w nich i będzie owocować...
 
Podobnie było w najstarszej grupie: wśród szóstki zdobywców pierwszych trzech miejsc aż troje to uczniowie katechetki Jolanty Dawidowicz-Macury. Oprócz zwycięzcy - Pawła Grzybka - była to także licealistki z "Osuchowskiego": Marianna Sowa (2. miejsce) i Anna Hatalak (3. miejsce). - Pracowaliśmy wspólnie, ale to przede wszystkim ich zasługa, a także efekt wsparcia, jakie mają w swoich rodzinach - zastrzegała skromnie Jolanta Dawidowicz-Macura.
 
- Pewnie, że trzeba było popracować, zwłaszcza żeby zapamiętać te wszystkie szczegóły, ale tym większa jest teraz radość i cieszę się, że zostałem zwycięzcą. Motywowało mnie na pewno to, że jestem lektorem w naszym kościele parafialnym w Ogrodzonej i mam ze Słowem Bożym do czynienia na co dzień także podczas Mszy Świętych - tłumaczy Paweł Grzybek.
 
Dwoje laureatów pod opieką tej samej katechetki dotarło na podium także w specedycji "Jonasza". Wspólnie drugie miejsce zajęli w grupie młodszych uczestników Michał Wąsowicz i Błażej Sztefka - obydwaj z SP nr 2 z oddziałami integracyjnymi w Cieszynie, a ich katechetka jest s. Tarsycja Bielicka.
 
W konkursie małych form teatralnych, które podejmowały temat: "Rodzina miejscem służby miłości miłosiernej" wzięło udział 48 uczestników. W konkursie plastycznym w tym roku powstały 72 plakaty, których zadaniem miało być zaproszenie młodych na spotkanie z papieżem Franciszkiem podczas Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Wystawę tych plakatów można było obejrzeć w holu BCK i w multimedialnej prezentacji, a na scenie - wyróżnione przedstawienia.
 
bielsko.gosc.pl
 

Znamy już najlepszych znawców historii Światowych Dni Młodzieży na Podbeskidziu! Gala konkursu, połączona z finałową rozgrywką między trzema drużynami, odbyła się w Bielskim Centrum Kultury.

Po raz pierwszy uczniowie gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych w całej diecezji mieli szansę wziąć udział w Konkursie o ŚDM. Walczyli o nie lada nagrodę - o pakiety udziału w ŚDM. A przy okazji dowiedzieli się... o przeciekach dotyczących kolejnego miejsca Światowych Dni Młodzieży, po Krakowie!
 
Konkursowa gala z udziałem trzech drużyn, które dotąd na poszczególnych etapach wykazały się największą wiedzą, odbyła się w Bielskim Centrum Kultury. Wszystkie drużyny odpowiadały przed publicznością na finałowe pytania, przygotowane przez ks. Tomasza Wojtyłę i Agnieszkę Popardowską z sekcji pastoralnej Diecezjalnego Centrum Światowych Dni Młodzieży w Bielsku-Białej.
 
Na scenie miejsca zajęli więc najmłodsi finaliści - zawodnicy drużyny Gimnazjum nr 6 im. Orląt Lwowskich, którzy przyjechali z ks. Andrzejem Sanderem. uczennice Liceum Zgromadzenia Córek Bożej Miłości w Bielsku-Białej, które przygotowywały się pod opieką s. Joanny Bryły oraz drużyna licealistów z cieszyńskiego II LO im. M. Kopernika, przygotowana przez katechetkę Dorotę Kanię.
 
Podium!
 
Razem z uczestnikami konkursu byli biskup Piotr Greger, Przemysław Kamiński - wiceprezydent Bielska-Białej, odpowiedzialny z ramienia miasta za organizację "Dni w Diecezjach" poprzedzających ŚDM w Krakowie, ks. Piotr Hoffmann - diecezjalny duszpasterz młodzieży,  uczestnicy poprzednich etapów konkursu ze swoimi katechetami oraz... kibice! Tu najliczniejszą reprezentację wystawiły szkoły ZCBM - trudno było ich nie dostrzec i usłyszeć - tak entuzjastycznie dopingowali wszystkich!
 
To właśnie uczniowie szkół ZCBM rozpoczęli finałową rozgrywkę od odśpiewania hymnu krakowskiego spotkania: "Błogosławieni miłosierni". Następnie ksiądz biskup poprowadził modlitwę do Ducha Świętego i można było przystąpić do konkursowych potyczek!
 
Uczestnicy kolejno uzupełniali widoczną dla wszystkich na ekranie tabelkę, która sprawdzała ich wiedzę dotyczącą wszystkich dotychczasowych spotkań młodych z papieżem, musieli się wykazać znajomością papieskich orędzi, logo spotkań, a także... hymnów! Szli łeb w łeb. Wszyscy gorąco dopingowali zwłaszcza najmłodszą drużynę - gimnazjalistów z Hałcnowa.
 
Po podsumowaniu wyników okazało się, że najwięcej punktów zdobyły licealistki ze szkół "u Sióstr", zaledwie jeden punkt mniej - licealiści z Cieszyna, a trzecie miejsce przypadło dzielnie radzącym sobie gimnazjalistom z Hałcnowa!
 
Nagrody wręczyli im bp Piotr Greger i ks. Piotr Hoffmann. Nie zabrakło podziękowań i burzy oklasków dla autorów konkursu.
 
Będzie dosyć daleko
 
- Wszystkie trzy drużyny mogą się czuć zwycięzcami – mówił bp Greger. - Mam na myśli zwłaszcza gimnazjum z Hałcnowa, bo jednak różnica wieku robi swoje. Zachęcam do tego, abyśmy śledzili nie tylko na ekranie telewizora, to co będzie się działo w Krakowie, ale zachęcam by ci, którzy mogą, byli tam osobiście, przynajmniej w sobotę i niedzielę – ostatnie dni lipca. Bo chodzi nie tylko o to, żebyśmy o ŚDM dużo wiedzieli, ale żebyśmy doświadczyli na własnej skórze klimatu tego spotkania.
 
Biskup mówił młodym: - Zachęcam was wszystkich, abyśmy byli obecni i żeby – daj Bożej – ten bakcyl ŚDM gdzieś tam pozostał w naszych sercach, do tego stopnia, że pojedziemy na kolejne. Z tego, co wiem, a są pewne przecieki, będzie dosyć daleko. Nie powiem gdzie. I dlatego zachęcam mocno abyśmy stanęli jako świat młodych ludzi w duchu wiary wokół papieża Franciszka. Ja tylko mogę zapewnić ze swojej strony, że też tam będę.
 
Jedźmy!
 
- Ten konkurs, to przede wszystkim zachęta do tego, żeby na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa się udać, a później stawać się ambasadorami ŚDM w swoich środowiskach - mówił ks. Hoffmann, dziękując uczestnikom, a szczególnie katechetom za ich zaangażowanie. - Chciałbym, żeby ten konkurs i ten czas mu poświęcony był po to, żebyśmy się w Światowych Dniach Młodzieży zakochali, żeby to było nasze święto i żebyśmy mieli motywację, by wyjeżdżać na kolejne spotkania młodych całego świata.
 
- Inspiracją dla naszego konkursu był podobny, zorganizowany w Libiążu - tłumaczy Agnieszka Popardowska. - Postanowiliśmy przygotować jego rozszerzoną wersję obejmującą etapy: indywidualny w klasach oraz drużynowe: szkolny, dekanalny i diecezjalny, składający się z dwóch części. Zależało nam na tym, żeby dotrzeć z ideą ŚDM do wszystkich parafii, zwłaszcza o tych, w którym się o nich jeszcze nie mówiło zbyt wiele. Chcieliśmy zachęcić zarówno młodych, jak i katechetów, żeby dowiedzieli się czym tak naprawdę są ŚDM – świętowaniem młodych z Chrystusem i jego następcą – i chcieli je przeżyć.
 
W etapie szkolnym wzięli udział uczniowie z czternastu szkół – z dekanatów bielskich, cieszyńskiego, czechowickiego, milowskiego, radziechowskiego i żywieckiego.
 
W pierwszej części finału, który odbył się w marcu tego roku w szkołach ZCBM udział wzięły drużyny: Liceum Zgromadzenia Córek Bożej Miłości z s. Joanną Bryłą, bielskiego Gimnazjum nr 8 z ks. Markiem Pszczółką, Gimnazjum nr 6 im. Orląt Lwowskich z ks. Andrzejem Sanderem, II LO w Cieszynie im. M. Kopernika z Dorotą Kanią, Gimnazjum nr 3 im. C.K. Norwida w Żywcu z Marcinem Michulcem, żywieckiego Zespołu Szkół Agrotechnicznych i Ogólnokształcących z ks. Stanisławem Caderem, Gimnazjum nr 2 w Czechowicach-Dziedzicach z Agnieszką Buczek i Zespołu Szkół w Rycerce z ks. Łukaszem Lachem.
 
bielsko.gosc.pl

Częstograj

Polecamy muzykę

Polecane audycje

Katechezy w Bazylice