Wiadomości

Siedmiolatek z Wisły wygrał Turniej Czterech Skoczni dla Dzieci.

Tymoteusz Cienciała, młody skoczek WSS Wisła nie dał szans swoim 132 rówieśnikom z pięciu krajów podczas konkursów, rozegranych wcześniej w Hinzenbach i Bischofshofen (Austria) oraz Reit im Winkl (Nimecy). W Berchtesgaden potwierdził, że jest najlepszy. Podobnego wyczynu - zwycięstwa wszystkich czterech konkursów - dokonał czternaście lat temu Sven Hannawald.

Konkurs Czterech Skoczni dla Dzieci rozegrano po raz 17. Tymek Cienciała wystartował w nim jako pierwszy w historii Polak, od razu sięgając po najwyższe laury.

Mimo młodego wieku Tymoteusz Cienciała ma na swoim koncie nie tylko spory dorobek medalowy, ale również udane próby skoków na obiekcie K 70. Młody zawodnik realizuje swoją pasję pod czujnym okiem rodziców.

− Tą dyscypliną sportową jesteśmy niejako “obciążeni” − mówił w wywiadzie dla portalu skokipolska.pl ojciec Tymka, Andrzej. − Już mój tato walczył kilkadziesiąt lat temu o Mistrzostwo Polski. Podobnie było ze mną, w młodości byłem kombinatorem norweskim.


aniolbeskidow.pl / bielsko.gosc.pl

– Te ponad 40 lat temu, kiedy przyszedł do nas ks. Józef Olek, Bujaków był małą, skromną wsią. Należeliśmy do parafii w Kozach. Nawet mówiliśmy księdzu, że taka wieś nie utrzyma proboszcza… - mówi Jadwiga Majdak. Mieszkańcy Bujakowa mylili się!

- Ks. Józef wierzył w nasz zapał, w to, że zjednoczy nas jeszcze bardziej budowa kościoła. Miał rację! – dopowiada Jadwiga Majdak, jedna z 2200 parafian w Bujakowie. - Wówczas bardzo trudno było o pozwolenia na budowę kościoła. Ale ks. Olek je wychodził! Niestety - warunkiem wybudowania nowego kościoła była likwidacja starej kaplicy św. Urbana, który był tu naszym patronem - do dziś drugi odpust parafii świętujemy z okazji wspomnienia tego świętego.

Pani Jadwiga wspomina, że dzięki budowie kościoła, ksiądz Olek budował prawdziwą wspólnotę wiernych parafii.

- Bardzo przyczyniła się do tego także jego kucharka pani Józefa, Była jego prawą ręką w czasie budowy. Ksiądz wiedział do kogo, w jakiej sprawie związanej z budową może przyjść. A jak tylko poprosił, od razu byliśmy gotowi do pomocy. Były takie dni na budowie, że przychodziło tak wielu chętnych do pracy, że trzeba było wyznaczać dyżury, żeby się ręce do roboty nie marnowały. Jedni pracowali,inni przygotowywali jedzenie dla robotników. Mało kto miał auto, więc to autem księdza proboszcza woziło się zdobyty materiał budowlany.

Jak mówi pani Jadwiga ten zapał odżył także przed jubileuszem 40-lecia konsekracji. - Nasz obecny proboszcz ks. Stanisław Kobiałka chce "podopinać te guziki" przy naszym, które jeszcze dopiąć trzeba. My chętnie pomożemy.

40 lat temu z kardynałem

W tym roku parafia Podwyższenia Krzyża Świętego świętowała 40-lecie poświęcenia swojego kościoła, wbudowanego pod przywództwem ks. Olka. Dokonał tego 14 września 1975 r. kardynał Karol Wojtyła w asyście ks. Franciszka Macharskiego – który jako wikariusz w Kozach wielokrotnie, dojeżdżał tu z katechezą i posługą sakramentalną.

I to właśnie kard. Macharski miał być głównym celebransem jubileuszowej Mszy św., sprawowanej w intencji budowniczych kościoła.

– Niestety stan zdrowia nie pozwolił mu na to. Obiecał jednak, że na pewno – bez zapowiedzi – odwiedzi swoich dawnych wiernych – mówi ks. dr Stanisław Kobiałka, proboszcz w Bujakowie.

Jak przypomina ks. Kobiałka, kard. Franciszek Macharski do dziś jest bardzo bliski mieszkańcom Bujakowa: - W latach 50. przychodził tu o własnych silach, był przywożony furmanką, saniami - jak tylko się dało i jakie były możliwości. Uczył, sprawował sakramenty, odwiedzał domy w czasie kolędy. Tym bardziej gorąco pragnął być z nami w czasie obchodów jubileuszowych...

Sumie przewodniczył ks. Marek Bandura – poprzedni proboszcz. Obecni byli także księża pochodzący z parafii lub kiedyś tu pracujący z wicedziekanem międzybrodzkim ks. Januszem Kucielem, a także o. Zdzisław Płuska, sercanin, który przed odpustem głosił rekolekcje o pokucie i przemianie.

– Przygotowania do jubileuszu rozpoczęliśmy przed rokiem. Był z nami abp lwowski Mieczysław Mokrzycki, który przywiózł nam relikwie św. Jana Pawła II – mówi ks. Kobiałka. – Dziś zamykamy ten szczególny rok łaski, jubileuszu w parafii. Ten dzień, to moment zatrzymania się – po to, żeby Pan Bóg mógł wejść w życie każdego, kto mu pozwoli w nim działać. 40 lat to dużo i mało. Bo Kościół zawsze jest stary i staroświecki, ale i zawsze młody, i atrakcyjny, bo w tym Kościele działa Duch żyjącego Boga!

Moja parafia, mój kościół, mój dom

Ks. Kobiałka przyznaje, że świętowanie jest zasługą wszystkich mieszkańców.

– O tym miejscu mówimy: moja parafia, mój kościół, mój dom – mówi Bożena Babiuch z rady sołeckiej. – Cieszą nas nowe inwestycje – zwłaszcza wygodne schody z podjazdem.  ksiądz proboszcz zadbał w ten sposób o wszystkie pokolenia: najmłodszych - dzieci, przywożone przez mamy w wózeczkach, niepełnosprawnych, starszych, którym trudno wspinać się po schodach i wszystkim, dla których schody są problemem.

Pani Bożena ścisza nieco głos dodając: - Przed nami jeszcze jedna sprawa, o której może nie wypada mówić głośniej, ale to bardzo życiowa i bardzo ludzka sprawa. Dajemy znać wszystkim naszym gościom, że wreszcie już także przygotowujemy się do remontu naszych "sławojek" - toalet, które pamiętają jeszcze czasy konsekracji... A co tu kryć - to bardzo ważne miejsce dla wielu, którzy przychodzą do naszego kościoła.

Ale nie tylko za inicjatywy budowlane parafianie są wdzięczni swojemu proboszczowi.

- W czasie kazań dyscyplinuje nas jak prawdziwy ojciec, jest wymagający, ale też pokazuje jak po ludzku jesteśmy dla niego ważni - mówi Bożena Babiuch. - W październiku zeszłego roku ksiądz rozpoczął akcję bezpiecznej drogi do… kościoła. Droga nr 52, która dzieli naszą wieś na dwie części, nie jest bezpieczna, na pewnym jej odcinku nie ma także bezpiecznego chodnika. Ksiądz poprosił miejscowych przedsiębiorców i gminę Porąbka, by pomogły w zaopatrzeniu nas w odblaskowe opaski. „Chcę was tu widzieć w zdrowiu każdej niedzieli, każdego dnia” – mówił nam wtedy, czym bardzo sobie zdobył wiele serc.

Jak podkreślają parafianie, ojcowską troskę ich proboszcza widać też m. In. podczas chrztów. Po uroczystości przyjęcia do wspólnoty dzieci Bożych, rodzice nowego parafianina otrzymują piękną maskotkę. - Mały gest, a cieszy! - mówi B. Babiuch.

Zobacz galerię zdjęć TUTAJ.

aniolbeskidow.pl / bielsko.gosc.pl

Urodzony w Cieszynie franciszkanin i misjonarz bp Tadeusz Kusy został pasterzem diecezji Kaga-Bandoro. Od 2014 r. był biskupem koadiutorem tej diecezji.

Ponad rok temu, w sierpniu 2014 r., został biskupem-koadiutorem ordynariusza bpa Alberta Vanbuela, posługującego w diecezji Kaga-Bandoro w Republice Środkowoafrykańskiej. Wspierał go w zarządzaniu diecezją i zapoznawał się z problematyką czekających go zadań. Teraz, w związku z rezygnacją odchodzącego na emeryturę bp.  Vanbuela, został mianowany nowym ordynariuszem tej diecezji.

- Od początku wiadomo było, że taka będzie kolej wydarzeń, ale kiedy usłyszałem tę wiadomość i tak poczułem wielka radość i wzruszenie - przyznaje ks. prof. Józef Budniak, rodak bp. Kusego z cieszyńskiej parafii Opatrzności Bożej. - Myślę, że to i radość, i ogromny honor dla wszystkich parafian i całego Śląska Cieszyńskiego. Bp Kusy to drugi w historii, po bp. Józefie Pukalskim, który pasterzował w diecezji tarnowskiej w połowie XIX wieku, biskup ordynariusz pochodzący z Cieszyna.

Bp Kusy ma za sobą 36 lat pracy misyjnej w Afryce. W kwietniu 1976 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Rok pracował w Opolu i już wtedy prosił o zgodę na wyjazd na misje. Otrzymał ją w następnym roku i w czerwcu 1979 r. wyjechał do Zairu (obecnie Kongo) na 10 lat.

Po przerwie na  studia w Paryżu wyjechał do Republiki Środkowej Afryki. Tam najpierw pracował w Obo, a później na obrzeżach stolicy, w Bangi. W budowanym od podstaw klasztorze opiekował się młodymi nowicjuszami i prowadził ich do postulatu. Jego wielką radością były miejscowe powołania i zawsze powtarzał, że to najważniejsze, by w Afryce byli miejscowi kapłani.

Kilka miesięcy temu, podczas krótkiego pobytu w Cieszynie, modlił się wspólnie z dawnymi kolegami-ministrantami. Wtedy też przyznawał, że niepokoi go sytuacja w diecezji, częściowo położonej na terenach objętych walkami toczącej się tam wojny.

aniolbeskidow.pl / bielsko.gosc.pl

Wielu dołączyło do nich. Ale też nie brakowało takich, którzy ich głośno wulgarnie lżyli... Mieszkańcy Bielska-Białej po raz jedenasty przeszli w procesji różańcowej ulicami swojego miasta.

W pierwszą sobotę października w Roku św. Jana Pawła II Wspólnota Nieustającego Różańca z parafii katedralnej św. Mikołaja w Bielsku-Białej po raz jedenasty zaprosiła mieszkańców miasta i całej diecezji bielsko-żywieckiej do udziału w procesji różańcowej bielskimi ulicami.

Uczestnicy nabożeństwa ze świecami i lampionami przeszli z katedry św. Mikołaja przed pomnik św. Jana Pawła II przy kurii, gdzie czekał na nich bp Roman Pindel, a następnie zakończyli wspólnotową modlitwę w kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa.

Spotkanie rozpoczęło się w katedrze wynagradzającym nabożeństwem pierwszej soboty i Mszą św. koncelebrowaną pod przewodnictwem ks. prałata Zbigniewa Powady. Kazanie wygłosił ks. prałat Krzysztof Ryszka, dziekan dekanatu Bielsko-Biała I.

Ks. Ryszka zwrócił szczególną uwagę na kryzys rodziny i małżeństwa w dzisiejszym świecie, wychowania najmłodszych oraz brak należytej ochrony życia ludzkiego od poczęcia.

- Człowiek, budując osiągnięcia techniczne, postęp cywilizacyjny, zaniechał budowania świętości - mówił kapłan. - Zaniedbano rozwój ducha i za tym regresowi ulega też rodzina. Ale Matka Boża podsunęła nam propozycję, na co mamy zwrócić uwagę. W październikowym objawieniu ukazała dzieciom z Fatimy wizerunek Świętej Rodziny, wskazując, że droga odnowy ducha ludzkiego prowadzi przez troskę o świętość rodziny. Dlatego też z woli Bożej Opatrzności, wyrażonej przez papieża Franciszka, rozpoczyna się synod biskupów o rodzinie, który - jak w czasie bitwy pod Lepanto - my wspieramy modlitwą różańcową, aby synod ten przyniósł zwycięstwo wierności Bogu i Pismu Świętemu.

W czasie kazania ks. Ryszka zaapelował także o modlitwę za wstawiennictwem Matki Bożej w intencji obrony chrześcijaństwa w Europie.

Po Eucharystii księża jako pierwsi wzięli na ramiona figurę Matki Bożej Fatimskiej i wyszli z wiernymi na procesję. Uczestnicy nabożeństwa nieśli także relikwie św. Jana Pawła II, św. Franciszka i bł. Dzieci Fatimskich. Nie zabrakło pocztów sztandarowych wielu organizacji społecznych i wspólnot przyparafialnych. Po drodze wszyscy odmawiali Różaniec w intencji rodzin i rozpoczynającego się Synodu, śpiewali pieśni maryjne i słuchali fragmentów nauczania św. Jana Pawła II o rodzinie.

Wiele osób dołączało do nich, ale nie zabrakło także spotkań z osobami, które wulgarnymi okrzykami lżyły modlących się. Spokojna interwencja mężczyzn uczestniczących w procesji i policjantów zażegnała sytuację.

Kiedy wszyscy doszli do kościoła NSPJ, razem z biskupem Romanem Pindlem odmówili akt poświęcenia się Niepokalanej i chwilę adorowali Najświętszy Sakrament.

W kościele byli obecni także wolontariusze Diecezjalnego Centrum Światowych Dni Młodzieży ze swoimi duszpasterzami - ks. Piotrem Hoffmannem i ks. Piotrem Niemczykiem. Zaprosili oni uczestników procesji do wspólnotowej modlitwy w intencji polskiej młodzieży i uczestników przyszłorocznego spotkania z papieżem w Krakowie.

Na zakończenie bp Roman Pindel zaprosił wszystkich do dziękowania za Różaniec w wielu jego postaciach - za Różaniec dziecka, które nauczyło się modlitw "Ojcze nasz", "Zdrowaś Maryjo". "Chwała Ojcu" i odmawia je z babcią albo rodzicami; za Różaniec człowieka, który sięga po słowo Boże i szuka w nim podstaw znaczenia treści poszczególnych tajemnic różańcowych; a także za Różaniec kontemplacyjny, kiedy - jak mówił biskup - "człowiek automatycznie wypowiada słowa modlitw, będąc jednocześnie skupionym na Bogu, na Jezusie".

Bp Pindel zaprosił także do dziękczynienia za Różaniec tych wszystkich, którzy uczestniczą w krucjatach modlitewnych w sprawach ojczyzny czy też ważnych kwestii społecznych. - Wracając do domu, dziękujmy Bogu za ten oręż, za potężną obronę jaką Bóg daje w nasze ręce - zaznaczył bp Roman Pindel.

aniolbeskodow.pl / bielsko.gosc.pl

Październik jest miesiącem modlitwy różańcowej. Po raz drugi Salezjański Wolontariat Misyjny MŁODZI ŚWIATU pragnie w tym czasie zachęcić do codziennej, wspólnej modlitwy w intencji MISJI.

Przygotowane rozważania misyjne dostępne są na stronie internetowej pod adresem: http://swm.pl/rozaniec. Każdego dnia rozważamy inne tajemnice różańcowe, którym przypisano intencje, nawiązujące do misyjnej rzeczywistości. Rozważając Tajemnice Radosne modlimy się w intencji dzieci ulicy w krajach dotkniętych konfliktami zbrojnymi. Odmawiając Tajemnice Bolesne prosimy o stały dostęp do wody dla mieszkańców żyjących w obszarach dotkniętych suszą. Poprzez Tajemnice Chwalebne oddajemy Maryi problem edukacji dla ubogich dzieci na całym świecie, natomiast w Tajemnicach Światła powierzamy misjonarzy i wolontariuszy świeckich posługujących w krajach misyjnych. Rozważania zostały przygotowane zarówno w formie audio z lektorem (możliwość odsłuchania rozważań) oraz w formie tekstowej (pliki PDF).

Założyciel Zgromadzenia Salezjańskiego, św. Jan Bosko, którego 200-setną rocznicę urodzin obchodziliśmy w tym roku, szczególnie ukochał modlitwę różańcową i w jej prostocie upatrywał ogromną siłę. „Gotów byłbym zrezygnować z tylu innych rzeczy o wielkim znaczeniu, ale nie z różańca” – to właśnie w tej modlitwie zawierzał Maryi Wspomożycielce wszystkie swoje dzieła. Pośród codziennego zabiegania znajdźmy chwilę, by powierzyć nasze sprawy w ręce Matki, z ufnością, że i w naszym życiu dokona cudów.

Częstograj

Polecamy muzykę

Polecane audycje

Katechezy w Bazylice