300 uczestników kolejnego spotkania 5. Ewangelizacji w Beskidach wspięło się na Halę Miziową.

"Człowiek zbratany z Bogiem" - temat związany ze św. Bratem Albertem, patronem 5. Ewangelizacji w Beskidach, towarzyszył uczestnikom trzeciego spotkania, które zaplanowano dziś na szczycie Pilska.

Ze względu na pogodę - gęste, niskie chmury, mgłę, deszcz i dotkliwy chłód, organizatorzy zadecydowali, by główne wydarzenie spotkania - Eucharystia, odbyło się przy schronisku na Hali Mizowej, tuż pod szczytem.

Ci, którzy do schroniska dotarli wcześniej, wykorzystali krótki czas przejaśnień na zachmurzonym niebie, zdążyli zdobyć szczyt i wrócili na Mszę św,. sprawowaną w samo południe.

O to, by spotkanie zorganizować jak najlepiej i najbezpieczniej, zadbała rychwałdzka wspólnota "Francesco Team", na co dzień ewangelizująca przez teatr i pantomimę, we współpracy wraz z właścicielami schroniska.

- To wspaniali ludzie, na których ofiarną pomoc możemy liczyć zawsze, także przy organizacji Ewangelizacji w Beskidach - mówią Joanna i Seweryn Mazurkowie, świeccy koordynatorzy EwB. - Zawdzięczamy im transport niezbędnego sprzętu, wiele udogodnień dla uczestników EwB, a nawet decyzję o niesprzedawaniu żadnych napojów alkoholowych w porze naszego spotkania.

Co tydzień w wakacyjne soboty lipca i sierpnia na wybranym szczycie beskidzkim o 12.00 głównym wydarzeniem ewangelizacyjnym jest Msza św. Tym razem sprawował ją ojciec Krzysztof Frąckiewicz, dominikanin z korbielowskiego klasztoru i opiekun kaplicy na Hali Mizowej.

W homilii odniósł się do Ewangelii dnia. - Dzisiaj mamy słowo Pana Jezusa o głoszeniu Ewangelii tym, którzy nas odrzucają, którzy nas krytykują, a nawet nas potępiają - wyjaśniał, dodając, że Jezus mówi głównie o osobach nam bliskich. Ale tak jak bywamy prześladowani, tak sami bywamy prześladowcami naszych bliźnich, czyli ciała Jezusa, bo wszyscy jesteśmy jego członkami.

- Kiedy narzekamy, osądzamy, krytykujemy, to uderzamy w samych siebie, w ciało Chrystusa - mówił dominikanin. - "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle". Tego się bójcie - mówi nam Jezus. O. Frąckiewicz podkreślił wagę przebaczenia w życiu każdego człowieka. - Nie jest możliwe głoszenie Dobrej Nowiny bez przebaczenia. Tylko człowiek, który żyje przebaczeniem, ten może widzieć siebie i braci - czyli Kościół - w prawdzie, jako ciało Chrystusa, w którym jesteśmy zjednoczeni. Bóg przez moje przebaczenie chce ocalać, chce pomnażać dobro, chce coś wielkiego uczynić.

Na koniec o. Frąckiewicz prosił wszystkich o przebaczeniu w imieniu Jezusa Chrystusa konkretnych sytuacji wszystkim osobom duchownym, które reprezentuje: chciwości, lenistwa, obojętności, słabości, niezaradności, zalęknienia, braku reakcji, chamstwa i buty.

Jednocześnie wyraził przebaczenie wszystkim członkom Kościoła: krytykanctwo, osądzanie, egoizm, lekceważenie pasterzy Kościoła, niedbanie o Kościół Boży, osądy - wydawane niesprawiedliwie bądź bez miłosierdzia.

W wspólnej modlitwie wszyscy prosili Boga o łaskę skruszonych serc i przebaczenie, by Ewangelia mogła być głoszona, by się wypełniała, by ukazywała swoje działanie w świecie.

Na zakończenie spotkania zgromadzeni modlili się o błogosławieństwo dla mieszkańców czterech stron świata. Każdy otrzymał również wizerunek Matki Bożej Rychwałdzkiej, której sanktuarium za tydzień, 23 lipca zostanie ogłoszone bazyliką mniejszą.

Na obrazku widnieją także słowa przewodnie EwB z Psalmu 1: "Szczęśliwy lud, którego Panem jest Bóg". Wizerunek Maryi miał stać się wyzwaniem do ewangelizacji, opowiadania innym o dziełach, jakich Bóg dokonuje w życiu uczestników EwB.

Tym razem na spotkanie dotarło około 300 uczestników. Jedni po raz pierwszy, inni już nie potrafią zliczyć który. Wśród nich był Jacek Siekierski z Istebnej, który uczestniczył w niemal wszystkich spotkaniach pięciu edycji - jak sam mówi: - Z wyjątkiem tych, które trafiały w tym czasie, kiedy pielgrzymowałem pieszo do Częstochowy. Ale i te nadrobiłem podczas samotnych wędrówek. Kiedy w zeszłym roku wszedłem samotnie na wschód słońca na Babiej Górze, spotkałem nawet wspólnotę, która była tam z księdzem na Mszy św., więc i tak mi się trafiło być na Eucharystii.

Takich osób jak Jacek, można spotkać więcej, ale jego wędrówki są wyjątkowe z jeszcze jednego powodu. Na każdy szczyt rusza pieszo... prosto ze swojego domu w Istebnej. By dojść na czas dziś na Pilsko, z domu wyszedł o drugiej w nocy!

- Nie zjadłem śniadania i myślałem, że uda mi się coś kupić w Milówce, ale okazało się, że sklep był jeszcze zamknięty, więc naleśniki zjadłem dopiero tu, na Mizowej - śmieje się nieprzeciętny piechur. - Jestem chory jak mnie nic nie boli, dlatego tak co tydzień chodzę - żartuje wędrowiec z Istebnej.

Wiernymi uczestnikami EwB - choć z jednoroczną przerwą w 2016 r. - są Jola i Jacek Baczyńscy z Łękawicy. - W pierwszej, drugiej i trzeciej edycji, za każdym razem byliśmy na sześciu z ośmiu szczytów. Po rocznej przerwie, wróciliśmy - opowiadają. - Z tęsknoty - za atmosferą, wspólnym wędrowaniem, wspólnym zmęczeniem, generalnie - za wspólnotą - spotkaniem z ludźmi i wspólnym słuchaniem Słowa Bożego pod gołym niebem. Zmęczenie jest świetne, kiedy człowiek jest zmęczony, ale zadowolony...

Dziś wędrowali z nimi - po raz pierwszy - ich znajomi ze Śląska. - Nie słyszeli wcześniej o czymś takim ja nasza ewangelizacja. Mieli ochotę pójść, zobaczyć, więc byliśmy zdopingowani podwójnie - dodaje Jacek, uśmiechając się, że nawet dokuczający mu kręgosłup i kolana jakoś bolą dziś mniej. - A znajomi porwali się nawet na wędrówkę na sam szczyt!

Czwarte spotkanie EwB odbędzie się za tydzień na Krawcowym Wierchu. Można iść indywidualnie, dowolnie wybranym szlakiem. Kto chce wędrować we wspólnocie, może stawić się o 7.00 na parkingu przy żywieckim Lidlu (ul. Komonieckiego 17). Po wspólnej modlitwie samochody (można w nich znaleźć wolne miejsca) wyruszą do Glinki, skąd ekipa wyruszy pieszo żółtym szlakiem na szczyt.

Zobacz galerię zdjęć TUTAJ.

bielsko.gosc.pl