radio_on-lineRadio ON-LINE
Słuchaj nas na komputerach
i urządzeniach mobilnych


kosciol_on-lineKościół ON-LINE
Oglądaj Msze św. i nabożeństwa z kościoła
św. Jana Chrzciciela w Bielsku-Białej

Ofiara na nasze radio - szybki przelew elektroniczny

10zł20 zł50 zł100 złdowolna_kwota

Złote Łany i parafia św. Józefa pojawiają się niemal w każdej opowieści o konklawe, na którym kard. Karol Wojtyła został wybrany na papieża.

Bo właśnie w 1978 r. przebywał na wizytacji w parafii Opatrzności Bożej w Białej, odwiedzając także rozwijający się tu dynamicznie ośrodek duszpasterski na Złotych Łanach, rozrastającym się osiedlu robotniczym w Bielsku-Białej...

124 delegacje

Razem z Maksymilianem Prygą oglądamy misternie przygotowany album z czarno-białymi zdjęciami, wykonanymi w 1978 r., podczas wizytacji kard. Karola Wojtyły przez Janusza Frączka, parafianina ze Złotych Łanów. Szukamy znajomych twarzy, domyślamy się, które zdjęcia powstały w pierwszych salkach katechetycznych, mieszczących się w prywatnych domach państwa Glondysów i Sokołowskich.

- Od 30 lat, czyli od urodzenia, mieszkam na Złotych Łanach. Odkąd pamiętam, słyszałem o 124 delegacjach, które w latach 70. i 80. chodziły do urzędów wszystkich szczebli z petycją o zezwolenie na budowę kościoła św. Józefa. Byłem ciekawy, kto się kryje za tą enigmatyczną liczbą... - mówi Maksymilian Pryga.

Od najmłodszych lat interesowała go historia, szczególnie historia najnowsza, lata 70., relacje państwo-Kościół. - Zacząłem więc pisać pracę licencjacką o „Solidarności” na Podbeskidziu. A „Solidarność” tutaj to w dużej mierze FSM, czyli Fabryka Samochodów Małolitrażowych - opowiada pan Maksymilian. - A stąd już prosta droga na Złote Łany, bo tu wybudowano hotele robotnicze FSM-u. Zaczęły powstawać wieżowce. To miało być totalnie świeckie osiedle. Bez kościoła. Tymczasem okazały kościół stoi. Jak to się stało?

Kim są cisi bohaterowie?

Po obronieniu prac licencjackiej i magisterskiej, postanowił zająć się tym, co w trakcie zbierania do nich materiałów go zafascynowało - kim są anonimowi bohaterowie, którzy o kościół św. Józefa walczyli z narażeniem własnego życia, zdrowia, swoich rodzin? Którzy chodzili do komunistycznych dygnitarzy - do pierwszego sekretarza w Warszawie, do wojewody bielskiego, do prezydenta miasta?

- Na Złotych Łanach zebrano wówczas ponad 4 tys. podpisów pod petycją, by kościół mógł tu stanąć. Kto te podpisy zbierał? Mało tego - sam kardynał Karol Wojtyła napisał kilka listów do różnych notabli komunistycznych w sprawie Złotych Łanów. Odkryłem, że to historia bez precedensu! Historia takiej małej Nowej Huty w Bielsku-Białej - mówi M. Pryga.

W efekcie dziennikarskich poszukiwań, zebrał najcenniejszy materiał na temat walki o kościół na Złotych Łanach w latach 70. i 80. - są nim relacje kilkunastu świadków i uczestników tamtych wydarzeń. Był przekonany - z zebranych świadectw powinna powstać publikacja - dla przyszłych pokoleń, dla jego córeczek, dla obecnych mieszkańców osiedla, którzy nie zdają sobie sprawy z historii tego miejsca. Do przygotowania książki Maksymilian Pryga zaprosił historyka Tomasza Kowalika. On jest odpowiedzialny za przedstawienie w publikacji zarysu dziejów Polski i relacji państwo-Kościół w tym czasie.

Książka miała się ukazać na tegoroczne wspomnienie św. Józefa, patrona parafii. Ze względu na trudności techniczne, ukaże się jednak nieco później.

Kto szlifował klamki

- W tej historii najważniejsze są dla mnie relacje trzech z czterech osób, które uczestniczyły we wszystkich 124 delegacjach: Joanny Jachnickiej, Barbary Zolich i największego bohatera - Józefa Jarosza. Dopiero po kilkunastu rozmowach pan Józef zgodził się opowiedzieć mi o swoim niezłomnym zaangażowaniu w walkę o kościół na Złotych Łanach. To on osobiście szlifował klamki po całym osiedlu i to on zebrał owe 4 tys. podpisów. Nie zdążyłem już spotkać się z czwartym bohaterem tamtych czasów, już śp. panem Henrykiem Kociołkiem. O tych czasach opowiedzieli mi także ks. Stanisław Maślanka, pierwszy duszpasterz na Złotych Łanach, i pierwsi wikariusze - ks. Józef Pilch i ks. Józef Walusiak. Bardzo pomógł mi również Janusz Frączek, który fotografował dzieje parafii i kościoła w latach 70. i 80. Ogromnym wsparciem i pomocą służył ks. Stanisław Wójcik, nasz obecny proboszcz, który podpowiedział, z kim warto porozmawiać, a także udostępnił mi kronikę z tamtego czasu, spisaną przez ks. Leopolda Sokołowskiego, w którego rodzinnym domu powstały salki katechetyczne. To dla mnie podstawowe źródło informacji. Niestety, kronika była prowadzona tylko do 1981 r., więc zadecydowałem, że wobec braku naprawdę rzetelnych źródeł moja praca na tej dacie się skończy.

Jak dodaje pan Maksymilian: - Zabraknie także wisienki na torcie, czyli rozmowy z ks. prałatem Józefem Szczyptą, pierwszym proboszczem, zmarłym dwa lata temu. Przed skończeniem studiów nie czułem się na tyle kompetentny, by zaproponować księdzu prałatowi taką rozmowę. Nieraz patrzę na jego zdjęcia i się zastanawiam, co by na to powiedział, czy jemu by się pomysł takiej książki spodobał. A z drugiej strony, kiedy wydawało się, że nie dotrę do świadków, że nie uda mi się ich skłonić do otworzenia przede mną, prosiłem na modlitwie o pomoc księdza prałata. I problemy się rozwiązywały...

W sutannie, między blokami

- Kiedy zacząłem swoje poszukiwania, stwierdziłem, że muszę uporządkować swoją wiedzę i utrwalone opinie o tamtych czasach - mówi autor powstającej książki. - Niektórym osobom się wydaje, że historia parafii na Złotych Łanach zaczęła się od jej pierwszego proboszcza, ks. Józefa Szczypty. Tymczasem pierwszym księdzem, który stanął między blokami na Złotych Łanach, był ks. Stanisław Maślanka, posłany tu przez kard. Wojtyłę w 1971 roku. Został mianowany wikarym w Białej, z zadaniem utworzenia punktu katechetycznego na Złotych Łanach. Ośrodek duszpasterski powstał tu dopiero w 1976 roku. Ksiądz Maślanka zaczął szukać na powstającym osiedlu przychylnych sobie ludzi, którzy będą w stanie udzielić mu schronienia, i gdzie będzie można katechizować dzieci. Takie miejsce znalazł u państwa Glondysów. Drugim punktem został rodzinny dom ks. Sokołowskiego.

Na szczycie

- Największym sukcesem dla mnie było otwarcie się Józefa Jarosza. Pan Józef nie ma telefonu. Wiedziałem, że mogę go zastać na terenie ogródków działkowych, gdzie zajmuje się swoim kawałkiem ziemi. Z prośbą o rozmowę przychodziłem do niego kilkanaście razy. Bez efektów. Wiedziałem, że bez pana Józefa ta książka nie ma sensu. Aż wpadłem na pomysł. Powiedziałem: „Panie Józefie, wracamy do lat 70. i robimy spotkanie na szczycie u pani Jachnickiej. Będzie pani Zolich i powspominamy, co żeście wtedy zrobili...”. Po drodze do pani Jachnickiej, przechodziłem obok kościoła i modliłem się: „Księże Józefie, wyślij go tam, jeśli możesz…”. Przyjechała pani Zolichowa i siedzieliśmy jak na szpilkach: przyjdzie, albo nie przyjdzie... I nagle dzwonek do drzwi! Jest! Byłem przeszczęśliwy! To on sam, człowiek, który - jak zapisał ks. Sokołowski - osobiście zebrał 4237 podpisów pod petycją o budowę kościoła! Pan Józef zwrócił mi uwagę, że pierwszy na tej liście był Jan Papież. Kiedy ks. Szczypta segregował listy, tę zostawił jako pierwszą - bo to było bardzo wymowne! Choć był wtedy... rok 1977!

W książce Maksymilian Pryga wiernie przytoczy wiele opowieści Józefa Jarosza. Między innymi tę, jak odważnie wkroczył do gmachu komitetu centralnego PZPR, uderzając prosto do towarzysza Gierka. Drugim spotkaniem na szczycie, które zorganizował pan Maksymilian, było to, kiedy zrobił panu Jaroszowi niespodziankę i na jego ulubione ogródki działkowe z Krakowa ściągnął ks. Stanisława Maślankę, a z Bulowic ks. Józefa Pilcha. - To był bardzo wzruszający moment. Pan Józef otworzył przed nami prawdziwą skrzynię skarbów, jakimi są jego wspomnienia... - opowiada.

Ze św. Józefem

Patronem kościoła na Złotych Łanach został św. Józef. - Nie było innego wyjścia! - mówił Maksymilianowi Prydze Józef Jarosz w przygotowywanej publikacji. Nie tylko dlatego, że kiedy zaczęła się walka o kościół na Złotych Łanach, proboszczem w Białej był ks. Józef Sanak. - Pierwszy proboszcz to, oczywiście, ks. Józef Szczypta. Pierwsi wikariusze to: Józef Pilch i Józef Walusiak. A tak pół żartem pół serio, to tych Józefów było jeszcze więcej. Delegacje organizowałem głównie ja, a też mam na imię Józef. Chodziliśmy do wojewody Łabudka, też Józefa oraz pierwszego sekretarza KW PZPR Józefa Buzińskiego, więc nie było wyjścia - tylko św. Józef! - mówił Józef Jarosz...

bielsko.gosc.pl

Udostępnij:

Częstograj

Polecamy muzykę

Najbliższe transmisje

Polecane audycje

Katechezy w Bazylice

Pod naszym patronatem

Podcasty

Listy Nikodema

listy_nikodema

Rozważanie niedzielnej Ewangelii prowadzi Adam Rakszawski - niedziela, godz. 10:00.
Teksty rozważań można znaleźć na blogu LISTY NIKODEMA.

Copyright © 1998-2022 Anioł Beskidów - Beskidzkie Radio Katolickie 90,2 MHz. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Na górę strony